Dwa tygodnie poszukiwań. Przypominam randkowego desperata: zdobywam namiary przez Internet, znajomych, pocztę pantoflową tylko po to by dowiedzieć się w rezultacie, że nieaktualne, lub – co gorsza – już na miejscu przekonać się, że za gruba, albo za stara.
W końcu znajduje ją w boskim lokalu na Nowym Kleparzu. Jak zwykle w potencjalnej partnerce interesują mnie wyłącznie piersi i – jak to często bywa – po zabraniu do domu i przyjrzeniu się nagim dochodzę do wniosku, że mogłyby wyglądać apetyczniej. Niemniej nie oznacza to przecież, że nie możemy zrobić razem niczego dobrego!