Nie będzie więcej zdjęć z Azji – wykonałem przypadkowy, nieudany crash test swojego aparatu. Ale wcale nie płaczę, bo przy okazji doznałem też objawienia.
Czterdzieści metrów pod poziomem morza
Dekadę temu, gdy parałem się dzierganiem rozmaitych serwisów internetowych, spędziłem dwa letnie miesiące wydzielając z siebie sporą stronę… matrymonialną. Zainkasowawszy niebagatelną, jak na ówczesne warunki, kwotę dwóch tysięcy złotych polskich postanowiłem – zupełnie jak nie ja – zaszaleć.
ROMAns z przeszłości.
Wrocław, wczesne lata dziewięćdziesiąte. Pierwszy McDonald’s, pierwszy supermarket. Dla ucznia (po bożemu ośmioklasowej) podstawówki – obiekt westchnień. Szczytem lansu oraz kulinarnym Olimpem, była jednak umiejscowiona przy Kołłątaja Pizzeria Roma.
Dwadzieścia lat później w zeksluzywniałym Pedecie nie ma już miejsca dla McDonalda, a Hit przy długiej dawno stał się TESCO i jakby stracił na lansiarskości. Tylko Roma trwa dzielnie w tym samym miejscu i kształcie. Podczas ostatniej wizyty we Wrocławiu, wraz z atrakcyjnym Dariuszem, zaryzykowaliśmy zniszczenie miłych wspomnień oraz kaloryferów na brzuchu. Wybraliśmy się na dużą pizzę numer osiemnaście.
Dobrze jest!
Miało być o Tel Awiwie, ale nie mogę się powstrzymać!