Leżę w łóżku w lofcie na Williamsburgu. Wstałem 24h temu. To był bardzo długi dzień. Dobranoc! No ew. dorzucę dzisiaj jedną notkę dla zaostrzenia apetytu.
Porada dla biorących kanapki na drogę samolotem. Prosto z Balic.
Jeśli twój kumpel zrobi ci na twoją prośbę super kanapki, ale zapakuje je tak, że rozwalą się w torbie zanim jeszcze dotrzesz na lotnisko – uśmiechnij się szeroko na security check i poproś o parę zamykanych torebek do zabezpieczania kosmetyków. Działa bez pudła!
p.s. Torbę wyczyść w WC.
p.p.s. Mamy absolutnie najgorsze możliwe miejsca w całym double-deckerze do Bostonu. Za to blisko wyjścia. Trzeba myśleć pozytywnie. Lessons learned: niezależnie od tego co mówią panie na infolinii zawsze musi się jakoś dać zacheckinować przynajmniej na 24 godziny przed lotem.
Za 25,5 godziny lądujemy na Newark
Piątek trzynastego. Nie wierzę w taki bullshit, ale jakby nie dość obezwładniającego mnie reisefieber, prześladował mnie dzisiaj normalny, ordynarny pech. Najpierw…
Sprawdzam sobie dojazd z lotniska…
…i okazuje się, że na naszej drodze staną dwa razy roboty remontowe. Ale co tam, wiem już co i jak.
- Sky Train na Penn Station na Manhattanie (jest remont, może nas będą dowozić jeden przystanek)
- Przesiadka w metro “A”, 8 przystanków
- Na stacji Hoyt – Schermerhorn przesiadka w metro “G”, 4 przystanki
- Na Bedford – Nostrand Avs transfer w to samo metro “G” i dalsze 2 przystanki
- wysiadka na Flushing Ave i krótki spacer do celu
Prawie, jak Jacek Żydkiewicz w „Zmiennikach”. Najlepsze jest w tym, że dopiero teraz obejrzałem sobie budynek i okolice, w której będziemy mieszkać. Miało być blisko do cywilizacji, zobaczymy.