Wyprawa do USA jest czymś szczególnym o tyle, że wszystkim podświadomie wydaje się, że świetni ten kraj znają. Od dzieciństwa w kółko oglądamy go na ekranach telewizorów, czytamy o nim w prasie i książkach.
W ten sposób jednak niewiele różni się on od tolkienowskiego Śródziemia, czy dowolnej innej fantastycznej krainy (w rozmowie z Tadkiem porównałem Nowy Jork do Tristram) – bardzo dobrze znanej, ale nigdy nie widzianej na własne oczy.
Oto i jeden z powodów, dla których lecę do USA. Bo mogę. Do Gondoru też bym chciał, jednak niestety bilety chwilowo wyprzedane.
Zdjęcie główne stąd.