antykruchość w życiu i w biznesie

Kennedy Space Center, przylądek Canaveral

Już jako dzieciak z wypiekami na twarzy studiowałem wszystko, co wpadło mi w ręce i miało coś wspólnego z lotami kosmicznymi. Od popularno-naukowych opracowań, po „Opowieści o pilocie Pirxie” Lema. Dojrzewanie i mijające lata nie osłabiły specjalnie tej pasji – regularnie sięgam po nowe materiały, szczególnie na temat pionierskich lat podróży kosmicznych. Nie będzie więc przesadą, jeśli napisze, że wizyta w KSC śniła mi się od dawna. Atrakcji jest tam na kilka dni zwiedzania, nam jednak musiało wystarczyć pięć godzin w morderczym tempie.

Na rozgrzewkę szkoleniowe i ćwiczebne repliki większości ważniejszych rakiet nośnych używanych przez NASA. Różnica skali pierwszych modeli, używanych do wystrzelenia Explorera oraz Alana Sheparda w stosunku do użytego w programie Apollo Saturna V jest powalająca – ten ostatni poziomo. Mogliśmy też przekonać się o „ogromie” przestrzeni w module dowodzenia statku Apollo. Następnie, zawieszony w specjalnie wokół niego zbudowanym hangarze, prom kosmiczny Atlantis.

Kennedy Space Center, Saturn V Kennedy Space Center, Apollo Command Module

Tu kolejne już spotkanie z niesamowitym amerykańskim zmysłem marketingowym. Do hali z Atlantisem nie wchodzi się „tak po prostu”. Zwiedzający wpuszczani są partami, najpierw do sali z dużym ekranem, gdzie wyświetlany jest świetnie zrobiony kilkuminutowy film o historii programu promów kosmicznych. Gdy ten dobiega końca, otwierają się – niczym w śluzie – kolejne drzwi i przechodzimy do drugiej sali, gdzie na kilkunastu ekranach umieszczonych także na ścianach i suficie oglądamy kolejny. Tym razem jest to oglądany z wielu perspektyw start wahadłowca. W finale gasną wszystkie ekrany. Poza głównym, na którym obraz naszej galaktyki powoli blaknie i staje się półprzezroczysty, aby ukazać znajdującą się za nim salę z wspaniale oświetlonym promem. W końcu gasną wszystkie światła, a główny ekran podnosi się, osłaniając przejście do wahadłowca,. Brawa, gratulacje, jesteśmy kupieni! Przechodząc dalej święcie wierzę, że wahadłowiec jest jednym z najwspanialszych wynalazków ludzkości, a USA najwspanialszym krajem na ziemi. A Atlantis? Urywa Beret! Nigdy nie sądziłem, że z tak bliska zobaczę wahadłowiec, krzemowe płytki pokrywające cały kadłub nadają mu trochę dziwny wygląd i fakturę, ale właśnie dzięki temu wydaje się tym bardziej prawdziwy, kosmiczny, wspaniały.

Kennedy Space Center, Atlantis 03

Kennedy Space Center, Atlantis 04

Niestety spędzamy tam tylko chwilę, w międzyczasie dochodzi godzina rozpoczęcia najważniejszego punktu programu wizyty, czyli KSC Mega Tour – zwiedzania z przewodnikiem dwóch miejsc, gdzie tworzono historię. Za przewodniczkę służy nam Billy-Jo. Naprawdę kocha to, co robi i na każdym kroku zachwala pracę w NASA (jest dla każdego, dla kucharzy, projejktantów mody i – jak ona – muzealników). Osoby nie mieszkające w Stanach zachęca do aplikowania do agend kosmicznych ich krajów i regionów. Z podziwem mówi o Chińskim programie kosmicznym, budując w ten sposób niezwykle pozytywną i sympatyczną atmosferę.

Przejazd autobusem po terenie centrum trochę trwa. Jeszcze w latach 60-tych przestało ono zajmować teren wyłącznie przylądka Canaveral, z którym jest kojarzone i od tego czasu mocno się rozrosło. Czas umilają nam podawane przez Billy-Jo rozmaite ciekawostki. Od tego, jak liczne gatunki zwierząt (z – oczywiście – aligatorami na czele) żyją na terenie KSC i jak współpracują z rozmaitymi organizacjami by je chronić, przez  listę hollywoodzkich produkcji (m.in. “Armageddon”, “Men in Black”) tam kręconych, po przeznaczenie poszczególnych mijanych budynków (np, “tu była mała sala kinowa, aby wyświetlać astronautom filmy szkoleniowe, no wiecie, jak nie było jeszcze wielkich telewizorów i magnetowidów”) i widzianych na horyzoncie aktywnych wyrzutni, z których co kilka tygodni wystrzeliwane są kolejne rakiety towarowe.

Vehicle Assembly Building, w swoim czasie największy kubaturowo budynek świata, do dzisiaj pozostający w ścisłej czołówce rankingu. Znany z licznych filmów i zdjęć. To tutaj składano i umieszczano na mobilnych platformach (tzw. crawler) dowożących statki na wyrzutnie wszystkie statki programu Apollo, wahadłowce i wiele innych. Na teren hali możemy wejść tylko dlatego, że obecnie nie dzieje się w niej nic szczególnego – ot jakiś proof of concept jednej z koncepcji modułu kontrolnego i serwisowego dla jednej z rakiet. Cały czas jednak obserwuje nas uśmiechnięty, ale stanowczy pracownik ochrony. Po wejściu do środka szczęka opada mi prawie tak mocno, jak na Top of the Rock w Nowym Jorku. Hala jest przeogromna, podobno główne drzwi otwierają się w niej przez kilkadziesiąt minut. Kocham USA! W końcu przychodzi czas podwiązać opadniętą na stałe szczękę i ruszać dalej.

Kennedy Space Center, Vehicle Assembly Building 01 Kennedy Space Center, Vehicle Assembly Building 03

Kennedy Space Center, Vehicle Assembly Building 05 Kennedy Space Center, Vehicle Assembly Building 06

Launch Pad 39A – to stąd wystrzelono wszystkie misje załogowe na księżyc, stąd startowały wahadłowce. Wyrzutnia jest no… kurde duża…! Dopiero stojący obok samochód, albo człowiek daje pojęcie o rozmiarze. Oglądamy ją z kilku stron, widzimy zniszczony ogniem fire trench, gdzie kieruje się przy starcie większość odrzutu, wielką cysternę z wodą, którą chłodzona i wygłuszana (bez tego fala dźwiękowa mogłaby zniszczyć rakietę) jest wyrzutnia podczas startu. Z resztą nawet mimo wygłuszenia, ze względu na panujące tam warunki, nikt nie ma prawa zbliżyć się tam w czasie startu na mniej niż 4 mile. Poza astronautami. Dla nich przygotowano stanowiska ewakuacyjne z linami zjazdowymi (jak w “Rambo”, albo parku linowym), zakończone siatkami do łapania zjeżdżających oraz zejściem do miejsca, gdzie w czasie startu parkuje samochód z uruchomionym silnikiem i (gdy nie ma czasu na ucieczkę) wejściem do betonowego bunkra.

Kennedy Space Center, Launch Pad LC-39 A 01 Kennedy Space Center, Launch Pad LC-39 A 02 Kennedy Space Center, Launch Pad LC-39 A 04

Kennedy Space Center, Launch Pad LC-39 A 05 Kennedy Space Center, Launch Pad LC-39 A 08

Na koniec autobus odwozi nas do kompleksu poświęconego rakietom Saturn i misjom Apollo 1 i Apollo 8. Billy-Jo wykorzystała ostatnią okazję, aby poewangelizować na temat wspaniałości programów kosmicznych. Posłuchaliśmy o wszystkich wynalazkach poczynionych przy ich okazji – detektor dymu, wytrzymałe i lekkie stopy metali, pianki wykorzystywane teraz w siedzeniach samochodowych) – i dobrze, niech ludzie wiedzą!

W hali Apollo 8 NASA znów olśniewa nas znakomitą prezentacją. Po filmie wprowadzającym wchodzimy do oryginalnej sali, z której kontrolowano tę misję, chyba po raz ostatni przed przeniesieniem Centrum Lotów Kosmicznych do Houston (no, wiecie “Houston, we have a problem”). Urzadzenia są oryginalne i w chwilę po rozpoczęciu głównej części prezentacji wszystkie rozświetlają się licznymi lampkami i kontrolkami. Możemy, włącznie z efektami akustyczno-sejsmicznymi przeżyć start misji z perspektywy dopuszczonego do centrum kontroli widza.

Kennedy Space Center, Apollo & Saturn V Center, Apollo 8 Launch Control

Mimo ogromu wrażeń znajduję jeszcze trochę sił na podziwianie kolejnej rakiety Saturn i innych ciekawych eksponatów (np. wgląd do wnętrza modułu księżycowego) oraz dotknięcie wyślizganego już przez dotknięcia milionów turystów kawałka księżycowej skały. W końcu ochrona grzecznie wyprasza ostatnich zwiedzających i nie mamy wyjścia, trzeba ruszać dalej.

Kennedy Space Center, Apollo & Saturn V Center, Alan Shephards Suit Kennedy Space Center, Apollo & Saturn V Center, Lunar Sample 70215,287 (Collected by Apollo 17) Kennedy Space Center, Apollo & Saturn V Center 04

antykruchość w życiu i w biznesie