„Wiesz, powinieneś spróbować modellingu”. Pomysł, który musiał poczekać aż wyrosnę z przekonania o własnej niefotogeniczności oraz zakceptuje wzorce urody inne niż Cristiano Ronaldo oraz Dorota Rabczewska. W końcu postanowiłem spróbować.
Całkiem niezłe, nieśmiałe próby niemal dwa lata temu…
…a potem długo, długo nic, aż do teraz. Okazja prawie, że sama weszła mi w ręce i po chwili wahania postanowiłem spróbować.
Skąd wahanie przed sesją zdjęciową?
Co właściwie w tym takiego ciężkiego? Och, no chociażby to, że umawiasz się z obcym facetem przez internet na domową wizytę. Wiecie:
A jak temu panu nie chodzi tylko o zdjęcia?
I tym podobne światłe przemyślenia nieodrodnego członka naszego otwartego na nowe doświadczenia społeczeństwa. Gdy z ulgą stwierdzisz, że jednak naprawdę chodzi o sesję – czeka cię przebywanie pod obstrzałem aparatu przez kilkadziesiąt minut bez przerwy. Dziwne uczucie. Jeśli dodać do tego konieczność przebierania się, występowania w gaciach, czy z gołą klatą, to zaczyna robić się naprawdę interesująco. Najciekawsze z tego wszystkiego jest jednak bez dwóch zdań – pozowanie.
Głowa prosto, nie zaciskaj ust!
Powtarzane do znudzenia. Okazuje się, że idealny i naturalny wraz twarzy mam wtedy, gdy czuję idiotycznie stojąc z nie do końca zamkniętymi ustami. Niemniej idzie przywyklnąć, gorzej jest z pozami.
Zrób tak.
Na ekranie iPhone’a ustawiony z profilu atrakcyjny gigolo łypie na mnie z dłonią wsadzoną we włosy. Pierwsza próba przyjęcia tej pozycji kończy się wybuchnięciem śmiechem. Życie ciacha z billboardu nie jest proste. Przymierzam się kolejny raz i stoję tak, lekko tylko zmieniając to i owo, przez kolejne pięć minut.
Po jakimś czasie, a jeśli fotograf jest ogarnięty to całkiem szybko, zaczynasz czuć się w miarę dobrze. Gratulacje, twoja strefa komfortu została poszerzona!
I wiecie co – mimo, że efekty nie były powalające, to całkiem zabawne to jest! A ile człowiek się uczy! Choćby refleksja jak bardzo odtłuszczeni i wyfotoszopowani muszą być goście z reklam specyfików kulturystycznych. Jestem w niezłej formie, ale na zdjęciach jakoś wcale tego nie widać. Podsumowując: warto było, zabawa jest niezła, rozglądam się za kolejnymi okazjami do poczucia się jak idiota podczas pozowania.