Twój smartfon albo tablet nie jest już tak fajny, jak rok temu? Porysowany, zamula? Sam przed wyjazdem do Azji zastanawiałem się nad nowym. W końcu to podstawowe narzędzie turysty (mapy + GPS!). Doznałem jednak zgodnego z duchem minimalizmu olśnienia i teraz cieszę się super sprzętem za jedyne 39,99 PLN! Już mówię jak.
Nie, nie naciągnąłem ubezpieczyciela, ani nie zrobiłem skoku na złoto babci (z resztą – co to wtedy za minimalizm?). Patrząc na swój, przedstawiający dość żałosny widok sprzęt…
… pomyślałem: a może mojemu Lenovo S6000 3g zamiast eutanazji wystarczy wyjazd do SPA? W końcu po zdradzieckim pęknięciu Nexusa 7, dzielnie towarzyszył mi w USA, Niemczech i Izraelu. Spisywał się świetnie, dlaczego więc nie miałby zobaczyć Japonii? Cóż, wystarczyło wysilić rozumek i zrobić dwie rzeczy:
Tablet szybki, jak nowy: przywrócenie do ustawień fabrycznych.
Całość, wraz ze skopiowaniem gdzie indziej ważnych danych (praktycznie nie było co, wszystko, włącznie z kontaktami, i tak jest na serwerach Google lub Apple) ponownym zgraniem potrzebnych rzeczy i zainstalowaniem wyłącznie potrzebnych (a nie „może kiedyś użyję” albo „kiedyś używałem”) aplikacji zajęła mi jakieś dwie godziny.
Jak tego dokonać?
- podłącz do komputera i zgraj dla pewności zdjęcia i inne pliki
- spisz ulubione aplikacje, albo zrób zrzuty ekranu na których widać ich listę
- resetuj, jeśli nie wiesz jak – wpisz w google „jak zresetować …”
Tablet ładny, jak ze sklepu: nowe etui i folia ochronna
Różnica jest gigantyczna. Ja zaszalałem na hiper-porządne i dedykowane dla tego modelu. Wraz z wysyłką z Allegro kosztowało mnie 39,99 PLN. Jest różnica, co?
Gdybym doszedł do wniosku, że mam za mało miejsca na dane, mogłem jeszcze za grosze dokupić kartę pamięci. Teraz nie będzie obciachu wyciągnąć w tokijskim metrze, a tablet chodzi szybko i sprawnie. Poza oczywistą oszczędnością pieniędzy oraz środowiska, nie traciłem czasu na wybieranie i naukę obsługi nowej zabawki. Moja minimalistyczno-ekologiczna obsesja „reduce, reuse, recycle” zdecydowanie została zaspokojona!
A Ty masz jakieś ciekawe pomysły na podobne life-hacki? Chętnie przeczytam!