Włączyłem w mieszkaniu ogrzewanie i oparty o ciepły kaloryfer kończę planować kolejną wyprawę. Jest nieźle i jestem o niebo spokojniejszy niż rok temu przed Stanami. Odświeżając kolejną związaną z wyjazdem listę ToDo pomyślałem, że może warto podzielić się moim doświadczeniem tutaj. Panie i panowie – od dzisiaj i wam żadna wyprawa nie będzie straszna.
Na wstępie o dwóch podstawowych sprawach, a w kolejnych kilku artykułach dostaniesz gotowy do realizacji plany działania, włącznie z listami przydatnymi podczas pakowania walizek.
Jak? Gdzie? Kiedy?
Nie będzie o przysłówku. Będzie jak zacząć, co w każdym projekcie jest najgorsze. Zacznij od najprostszego pytania – kiedy i na jak długo. Czy masz określony termin, a może możesz pozwolić sobie na totalną elastyczność? To pytanie tyczy się też kwestii finansowych.
Dokąd dokładnie? Stwórz już dzisiaj (np. w Evernote) notatnik, gdzie będziesz zapisywać pomysły na wyprawy i miejsca do odwiedzenia, gdy tylko przyjdą ci do głowy. W ten sposób zabraknie raczej czasu i środków na realizacje, niż samych pomysłów.
Zapisz się na newsletter Fly4Free – zaczniesz dostawać informacje o podróżniczych promocjach. Po pewnym (2-3 miesiące) czasie zaczniesz orientować się ile może kosztować dostanie się w różne rejony świata. A kiedy już zdecydujesz się na jakieś miejsce to, zanim podniecenie odbierze ci cały rozsądek, sprawdź.
1. Warunki chorobowo-sanitarne (może wcale nie chcesz jechać tam gdzie właśnie panuje Ebola).
2. Wizy – czy potrzebne, czy dają Polakom, ile się czeka i czy nie wymaga to wyprawy do jedynego w Europie konsulatu na Wyspach Owczych?
3. Warunki klimatyczne: umiarkowana pora deszczowa czy monsunowa mi nie przeszkadza, ale stałe, coroczne ostrzeżenia o tajfunach warte są już wzięcia pod uwagę.
4. Sytuację polityczną: to może mieć swoje zalety (np. jak Paulina zobaczyć pustą Bazylikę Grobu w Jerozolimie, nie to co ja), ale zwykle nie chcesz wylądować w środku wojny lub przewrotu. Dla mnie istotne jest też chociażby to, aby swoimi wydanymi na miejscu pieniędzmi nie wspierać lokalnego reżimu – jak np. w Myanmar, czy Korei Północnej.
5. Co piszą o kosztach takiej wyprawy – może się okazać, że mimo kuszących cen lotu, na miejscu trzeba obowiązkowo wynająć przewodnika za 100 USD dziennie, albo – jak w Izraelu – bułka i puszka tuńczyka kosztuje w sklepie 20 PLN. Nie chcesz rozważać na miejscu wizyt w jadłodajni dla bezdomnych albo handlu własnym ciałem, prawda?
Z kim?
Samemu, czy w towarzystwie; z kolegą, czy z partnerem? Kwestie roztrząsane są w internetach i nie tylko milijony razy (dobra, napiszę to raz: ja tak specjalnie piszę milion „na Mickiewicza”, wiem jak się pisze i nie musicie do mnie wysyłać gołębi pocztowych oraz podchodzić na ulicy wytykając radośnie błąd, kapiszi?). Moje dwie podstawowe zasady wyglądają następująco:
Pierwsze primo: nie-stacjonarny (tj. nie polegający na piciu przez dwa tygodnie piwa na plaży) wyjazd w więcej niż cztery osoby to błąd. Więcej czasu spędzicie na negocjacjach i wzajemnym czekaniu na spóźnialskich, niż na właściwym wypoczynku, zwiedzaniu i przeżywaniu.
Drugie primo: nieważne są szczegóły waszej relacji, ważne jest to czy łatwo zgracie się na takim wyjeździe. Dla mnie na przykład partner na wyjazd musi:
1. Mieć zbliżony rytm dobowy. Z mojej skowronkowej perspektywy podróż z kimś, kto śpi do 11:00, a kładzie się o 3 jest kompletną pomyłką.
2. Być samodzielny. Nie musicie wszystkiego robić razem, a on musi to akceptować i odnaleźć się w takiej sytuacji. Nie ma nic bardziej wkurzającego niż niesamodzielna przylepa utyskująca ci co chwilę nad uchem „Długo jeszcze? Chce iść na wyprzedaże!”, gdy usiłujesz właśnie cieszyć się przeżywaniem czegoś, co od lat było twoim marzeniem.
3. Mieć zbliżone podejście do oczekiwanych standardów noclegu i podróży. Wiem, że nie zgram się z takimi co latają tylko pierwszą klasą i śpią w pięciu gwiazdkach oraz tymi od kimania za 2,5 USD w jadalni hostelu oraz lotów Kukuruźnikiem pilotowanym przez kolegę. A Ty?
4. Być zrównoważonym emocjonalnie optymistą. W momencie, gdy gubicie się w środku nocy w nowym mieście powinien razem z Tobą określać kierunek świata po mchu obrastającym drzewa oraz dopytywać tubylców o drogę na migi, zamiast siadać na ziemi i płakać lub dzwonić do mamy (z twojej komórki).
5. Być odpowiedzialny. Nie spóźni się, a gdy obieca, że coś kupi albo zbada jakiś temat, to wiesz, że to zrobi. Nie chcesz usiłując na środku pustkowia zatamować krwotok dowiedzieć się, że „jednak nie wziął wody utlenionej, plastrów i bandaży, bo zapomniał i ogólnie to był przekonany, że można kupić na miejscu”.
Najważniejsze już wiesz. Następnym razem weźmiemy się za resztę podstaw oraz dowiemy jak stworzyć ramowy plan wycieczki. A to co wyżej przydatne? A może o czymś zapomniałem?