Jeśli szykujesz się na misję odzyskania dla Rzeczypospolitej Cudownego Obrazu, względnie dywersji, celem powrotu „naszego polskiego Wilna” do macierzy, to tekst w sam raz dla ciebie. Jeśli twoje ambicje ograniczają się tylko do jedzenia i wypoczynku, to też cię zainteresuje.
Litwa – jak się dogadać i jak sobie radzić.
Znajomość angielskiego jest podobna jak w Polsce – w mieście, z młodym kelnerem dogadasz się bez problemu. Na poczcie już niekoniecznie. Polecam wtedy tajemną broń w postaci łamanego radzieckiego. Dobywające się z mych ust „stamps to Poland” skutkowalo wyrazem zakłopotania na twarzy, natomiast „marki… yyy Polsza” zdziałało cuda i spokojnie mogłem ukończyć misję wysłania babciom kartki z Wilna. Zawsze milo i pożytecznie znać dosłownie kilka podstawowych zwrotów – akcent boldem, pisownia „wymowowa”.
- cześć: labas
- dzień dobry: laba diena
- do widzenia: vyso gero
- przepraszam: acipraszau
- proszę: praszau
- dziękuję: aciu
- stacja kolejowa: stoti (pisane stotis) – wygodnie zapamiętać i poruszać się autobusem (bilet u kierowcy) z przesiadką na dworcu PKP, wtedy mała szansa, że coś nam się pogmatwa. W większości wileńskich autobusów przystanki czyta automat, więc ciężko przegapić swój
- lotnisko: oro uosta (pisane oro uostas)
W sklepach: ceny porównywalne do polskich, przybytki liczne i długo czynne. W knajpach na oko 20% taniej (porównanie Wilno kontra Kraków).
Co będzie dobrym suwenirem z Litwy dla Prawdziwego Polaka? Miód pitny Suktinis w najbardziej ekskluzywnej 50% wersji – wypala kubki smakowe i nastraja sentymentalnie do starych dobrych czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Co zobaczyć w Wilnie?
Podaję swoje rekomendacje, bo porady z internetów okazały się słabawe. Chwalone na TripAdvisor: Wieża Telewizyjna, Sadzawka obok ambasady Rosji czy więzienie Lukiškės nie były warte poświęconego czasu.
Proponuję całodzienny spacer. Najpierw do wspomnianej już przeze mnie Republiki Zarzecza i na znajdujący się tam Cmentarz Bernardynski.
Wracając przejdź przez okolice Uniwersytetu i udaj się na Wzgorze Giedymina (drugie śniadanie na murku na szczycie jest przeżyciem niemal metafizycznym).
Stamtąd warto przejść się Prospektem Giedymina (taki tutejszy Nowy Świat).
Dojść na Plac Łukiski (Lukiškės, na zdjęciu tytułowym), tam zakupić kawę aby zregenerować siły i wejść na dwie godziny do tzw. Muzeum KGB – zacznij od pięter, ale zarezerwuj przynajmniej godzinę na obejrzenie piwnic – warto i zostawia niezapomniane wrażenie.
Jeśli masz jeszcze siły idź dalej Prospektem Giedymina, aż dojdziesz do litewskiego Sejmu.
Teraz przejdź przez most na Wilii i spójrz na tabliczkę z nazwą ulicy. Tak, Adama Mickiewicza. Pospaceruj po tej okolicy, znajdź ulicę Moniuszki, pozachwycaj się starymi drewnianymi domami, na końcu wsiądź w trolejbus i wracaj na kwaterę.
Pomysł na kolejne dni?
- Świetna Free Walking Tour (po angielsku), polecam przewodniczkę o imieniu Jurate
- Typowo polskie zakątki: Muzeum Mickiewicza (3 izby w których Mickiewicz kiedyś pomieszkiwał trzy miesiące, opis mówi sam za siebie), Ostrą Bramę i najoryginalniejszą/fajniejszą z tego wszystkiego Celę Konrada na tyłach Cerkwii Św. Trójcy, którą znalazłem zupełnie przez przypadek
A co poza Wilnem?
Szczerze mówiąc – nie znalazłem nic, co powaliło by mnie na kolana. Kowno – przyjemne wrażenie, ale podobne zrobiła na mnie w zeszłym roku Świdnica. Bałtyk i Mierzeja Kurońska – super, jak to #naszemorze, niemniej logistyka (tam jest 400km z Wilna!) sprawia, że ciężko ze spokojnym sumieniem polecać taką wyprawę. Zamek w Trokach – niezły, ale absolutnie nie masz prawa zachwycać się nim, jeśli nie byłeś wcześniej w Malborku. Kernave – ciekawe ze względów historycznych, ale obecnie jest to… no… kilka zielonych górek.
Zanim się zniechęcisz, albo – o zgrozo – zaczniesz mnie krytykować, weź pod uwagę, że – przyznaje bez bicia – jakiś czas temu przeistoczyłem się w turystę zblazowanego. Dobrze mi z tym, pewnie wkrótce coś o tym napiszę.
A może zjeść coś litewskiego?
Zdecydowanie! Nie szykuj się jednak na egzotykę. Po pierwsze – europejskie potrawy na tej szerokości geograficznej są zwykle podobne (ziemniaki, grzyby, kapusta, tłuste mięso), a po drugie – no jakiś czas to my jednym państwem byliśmy.
Naprawdę oryginalne są na Litwie… przekąski do piwa, zajmują zwykle całą stronę w karcie dań. Do najpopularniejszych należą Keptadonas su suriu, czyli smażony na oleju chleb, często polewany roztopionym serem oraz… świńskie uszy (tak, spróbowałem, ale nie zostałem fanem).
Typowym lokalnym fast-foodem są kibanai, czyli karaimskie pierożki z rozmaitymi nadzieniami – tego po prostu musisz spróbować.
A poza tym na pewno trafisz na chłodnik, borowikową (baravykiene) oraz genialny litewski chleb (kminek, my love) i – przede wszystkim – Cepeliny (czyli pyzy z mięsem, ale zamiast kilku małych dostajesz jedna wielką, największe dają w miejscowości Karmelava).
No i jak, zachęciłem czy zniechęciłem cię do odwiedzenia Litwy?
Więcej zdjęć tutaj.