antykruchość w życiu i w biznesie

Wakacje bez urlopu

Jedną z rzeczy, która sprawia, że wakacyjny wyjazd jest tak odprężający i odrywający nas od codzienności, jest zmiana otoczenia. Już jakiś czas temu wpadłem, że istnieją diabelskie sztuczki, które pozwalają poczuć się jak na urlopie zupełnie bez brania wolnego.

Od wczoraj jestem w Łodzi. Dziwne miejsce na wypad? A jednak jest świetnie! Nawet mimo tego, że w tej chwili z oknem pada. Wszystko wokoło takie inne, fajne jest.

Np. tramwaje!
Np. tramwaje!

Zaczęło się od epic fail wszech czasów. Niewyspany dotarłem o 7:15 na Kraków Główny. Po zajęciu miejsca, postanowiłem sprawdzić czy aby na pewno siedzę na swojej miejscówce. Coś na moim bilecie nie pasowało. „Dzień dziecka, dzień dziecka”, kołatało mi się w głowie, podczas gdy na nim jak byk stało 31 Maja. Rzut okiem na datownik, kontrolne pytanie do współpasażerów. Cholera, to się dzieje naprawdę. Ja, hiperzorganizowany Igor, zjawiłem się na dworcu w niedziele z biletem z soboty!

Stresu troche było, ale gdy tylko zagrały koła ruszającego pociągu, moja szara materia natychmiast weszła w tryb wakacyjny i spłynęło na mnie błogie uczucie pełnego relaksu. Później już tradycyjnie jarałem się wszystkim. Od inaczej wyglądających i oznaczonych przystanków rozpoczynając.

Łódź, przystanek autobusowy

Na dobra, ale jak to „bez urlopu”? Dwa słowa: praca zdalna.

O ile nie pracujesz na tokarce, samemu też możesz pomyśleć o czymś takim. Pogadaj z szefem. A gdy już uda się uzyskać zgodę, to nie siedź w domu, tylko rusz się – do kawiarni, innego miasta, innego kraju. Praca zdalna z domu kończy się:

  • u leni  – nie zrobieniem niczego
  • u pracowitków – siedzeniem przed komputerem od rana do północy

Spróbuj. Zdziwisz się jak wiele taka wyprawa daje radości i jak bardzo… pozytywnie wpływa na wydajność. Brak rozpraszaczy wokoło, nowe – pozytywnie wpływające na kreatywność – doświadczenia i wreszcie motywacja by wziąć tyłek w troki, zrobić coś szybko i dobrze, aby mieć czas na zajrzenie w nowe miejsce, albo kawę z dawno nie widzianymi przyjaciółmi.

Dobrze towarzystwo jest bezcenne.
Dobrze towarzystwo jest bezcenne.
Zdalnie nie znaczy, że nikt mnie nie nadzoruje.
Zdalnie nie znaczy, że nikt mnie nie nadzoruje.

Po południu przeniosę się chyba do jakiejs hipsterni w centrum.

Łódź, Spółdzielnia.
Spółdzielnia. Hipsternia jak sie patrzy: brody, rowery i olewające nas kelnerki.
Yellow, Łódź.
Yellow, tuż obok, tu nas nie olali. Może dlatego, że w całej knajpie było 7 gości.

Później pora zwiedzić prawdziwą łódzką silownię oraz zobaczyc, chociaz z zewnątrz Teatr imienia Jaracza. Biletów na spektakl dostać się nie udało, ale zobaczę chociaż z zewnątrz miejsce, do którego dał się podstępnie zwabić Pan Samochodzik w książce „Niesamowity dwor”.

Od jutra Warszawa, właśnie dowiedziałem się, że na wieść o moim przyjeździe zapowiedział się też Barrack Obama.

Niewątpliwie największą atrakcją była toaleta w kanciapie kotłowni.
Niewątpliwie największą atrakcją była toaleta w kanciapie kotłowni.
Pałace fabrykantów musiały być!
Pałace fabrykantów musiały być!
Andel's Hotel, prawie jak New York
Andel’s Hotel, prawie jak New York
I znów pałace.
I znów pałace.
Jara mnie lokalny folklor, którego mieszkańcy pewnie nie zauwają.
Jara mnie lokalny folklor, którego mieszkańcy pewnie nie zauwają.
I czarne dziury.
I czarne dziury.
Wspominałem już o lokalnym fo;lklorze?
Wspominałem już o lokalnym folklorze?
Księży Młyn, wizyta przypomniała mi, że wciąż muszę zobaczyć katowicki Nikiszowiec
Księży Młyn, wizyta przypomniała mi, że wciąż muszę zobaczyć katowicki Nikiszowiec
To jest dopiero lokalny folklor!
To jest dopiero lokalny folklor!
antykruchość w życiu i w biznesie