antykruchość w życiu i w biznesie

Spłukany i zachwycony – po pierwszych 24 godzinach w Izraelu.

Jerozolima, szabatowy wieczór. Miasto modli się i bawi. Ja, wysmarowawszy poparzenia słoneczne balsamem siedzę właśnie w gatkach przy stole w salonie, popijam mleko i opanowując ogarniającą senność myślę jak podsumować to, co przeżyłem w ciągu ostatniej doby.

Początek to jedno wielkie pasmo sukcesów – nikt nie zakwestionował mojego bagażu, ani tego, że na bilecie Pauliny (jestem tu z Tadeuszem i jego kobietą) widniało „mr” zamiast „mrs”. Lotnisko w Tel Awiwie powitało mnie… machającymi postaciami po drugiej stronie szyby oddzielającej odlatujących od przylatujących. Postacie okazały się być dobrymi znajomymi ze studiów!

Samochód czekał na nas na tym samym terminalu, a do mieszkania w Jerozolimie zajechaliśmy szybko i bez problemu posługując się wyłacznie zcache’owanymi mapami googla (z niezbadancyh przyzyn oficjalna opcja „download map offline” dla Izraela nie działa). Kwatera przy Hebron Road 116 jest super, a nasz host, Michael (prawdziwy Żyd w jarmułce!) bardzo miłym i pomocnym człowiekiem.

Izrael? Jerozolima? Mógłbym długo. Tyle samo, albo i więcej co o USA i NYC. Egzotycznie, patriotycznie (wszędzie pełno flag), mili ludzie, żołnierze (w tym atrakcyjne młode dziewczyny), chasydzi, zielono (w przeciwieństwie do krajów arabskich), a w powietrzu unosi się zapach lawendy, egzotycznych przypraw, kadzidła i świeżych falafeli.

Koszerne espresso
Koszerne espresso
W drodze na szabatowe nabożeństwo
W drodze na szabatowe nabożeństwo
Zielona Jerozolima
Zielona Jerozolima

11 godzin na nogach i trzy najlepsze z nich wspomnienia.

Dzielnica ortodoksyjna Me’a She’arim

Jerozolima to kilka różnych światów – stare miasto, dzielnica arabska, nowe dzielnice żydowskie. Me’a She’arim to zdecydowanie najbardziej egzotycznych z nich wszystkich. Nowojorski Williamsburg silnia. Wąskie, klaustrofobiczne uliczki pełne przemykających postaci w czarnych chałatach. Na ścianach budynków jakieś plakaty i obwieszczenia po herbrajsku, na bieżąco rozlepiane i studiowane przez mieszkańców. Wokoło znajomi z Williamsburgu – kraty we wszystkich oknach, a na ulicach sterty śmieci. Za brudną szybą lokalna piekarnia – tak dobrych ciastek nie jedliśmy od dawna. Inna planeta!

Nie bój się, nie słuchaj opowiadań – będąc w Jerozolimie przyjdź tam koniecznie. Nikt cię raczej nie ukamieniuje. O możliwości bliskich spotkań z kostką brukową ostrzegą cię tablice, które po prostu uszanuj.

Dzielnica ortodoksyjnych Żydów, Jerozolima

Dzielnica ortodoksyjnych Żydów, Jerozolima

Dzielnica ortodoksyjnych Żydów, Jerozolima

Cukiernia, Dzielnica ortodoksyjnych Żydów, Jerozolima

Tablice proszące o uszanowanie prywatności mieszkańców, Dzielnica ortodoksyjnych Żydów, Jerozolima

Bazylika Grobu Pańskiego, zwana przez nas „sepulczerem” .

Jako agnostyk, na mszach bywam głównie podczas ślubów. W wokalnych wysiłkach wspiera wtedy zwykle księdza kościelny oraz – niezwykle nieśmiało – kilka osób z pierwszych ławek. Wieśka bardziej interesuje, czy ktoś nie porysował jego BMW. Mariolka z zazdrością łypię na tę lafiryndę dwa rzędy dalej – dwoje dzieci, jak ona zachowała taką figurę!

Standard? Nie w bazylice. Tutaj mamy FAnatyzm przez duże FA. Ludzie na kolanach dotykający płyty, gdzie balsamowany był Chrystus i w tenże sposób oddający cześć kamieniowi nagrobnemu oraz ołtarzowi w kaplicy golgoty. Obecność zwykłych turystów równoważą grecko-prawosławni mnisi, sprawiający wrażenie niebezpiecznych fanatyków.

W tym samym czasie odbywa się tuż obok katolicka msza. Towarzyszące jej organy toczą nierówną, akustyczną walkę z prawosławnymi. Półmrok, odurzająca woń kadzidła w powietrzu unosi się coś nieuchwytnego. Może ukryta wrogość? To nie żart – od przeszło wieku kaplicę grobu, centralny punkt Bazyliki, wzmacnia okropne rusztowanie. Zawiadujący bazyliką przedstawiciele chrześcijańskich odłamów nie potrafią dogadać się ze sobą w kwestiach remontu. Kiedyś dochodziło tu do regularnych walk, a już w XXI wieku, pomiędzy mnichami wybuchło kilka sporów na pięści i nie tylko, przy których musiała interweniować policja i pogotowie.

Wejście do Bazyliki Grobu
Wejście do Bazyliki Grobu

Zejście do jednej z kaplic

Wielka kopuła Bazyliki Grobu

Kamien, na ktorym balsamowano zwłoki Chrystusa
Kamień, na ktorym balsamowano zwłoki Chrystusa
Sporne rusztowanie
Sporne rusztowanie

Mishkenot Sha’ananim, czyli przypadkowe odkrycie.

Podczas powrotu na kwaterę zaproponowałem ulubiony sposób zwiedzania – pójście inną drogą. Zboczyliśmy i zupełnie przypadkiem trafiliśmy na magiczną dzielnicę Mishkenon Sha’ananim – malownicze uliczki tylko dla ruchu pieszego, śliczne i zdbane domy. Wokół pusto – szabatowy wieczór, wszyscy są w domach lub synagogach, tylko na ławce kłoci się głośno po hebrajsku para w średnim wieku. Pewnie zdążą się pogodzić nim zapadnie noc. Zapach kwiatów, nabożny śpiew dochodzący z synagogi, jak można spierać się w tak pięknych okolicznościach przyrody?
P1040259_wm P1040260_wm

Epilog

Zachwycony – to już wiadomo, a spłukany? Cóż, czytałem, słyszałem, mówili mi, że tutaj jest drogo. Przymowałem do wiadomości, ale tak naprawdę myślałem „przesadzają, poradzę sobie”. Tymczasem wczorajsza wizyta w spożywczaku była szokiem – co powiecie na paczkę płatków owsianych za 16 złotych, puszkę fasolki za 9 i zwykły chleb za kilkanaście. No cóż, mam ze sobą oczywiście żelazne kulturystyczne racje żywnościowe. A poza tym – jak zawsze na Bliskim Wschodze – tanio i smacznie można żywić się u Arabów. Jak ci skubańcy to robią?

Stare miasto w Jerozolimie: Pita, falafel, hummus sałatka warzywna
Stare miasto w Jerozolimie: Pita, falafel, hummus sałatka warzywna
Oh, really?
Oh, really?
antykruchość w życiu i w biznesie