Relacjonując męską randkę wspomniałem, że dzięki niej trafiłem na imprezę, na jaką w życiu nie poszedłbym z własnej woli. Tajemne spotkanie rekinów finansjery.
Hotel Park Inn, Kraków, marzec 2014. Spotkanie z Mariuszem Staniszewskim, prezesem Noble Funds TFI organizowane przez Towarzystwo Funduszy Aegon.
Wchodzimy. Hol pełen ludzi w garniturach, do których w swoich trampkach odrobinę nie pasuję. Przed nami wyrasta jak spod ziemi doradca przypisany do kumpla. Gadka-szmatka i oczywiście bierze na celownik mnie. Uśmiecham się przepraszająco, przyznając, że jestem niereformowalnym betonem omijającym z daleka fundusze inwestycyjne. Wolę sam, raczej pasywnie i nie nerwowo, ot na przykład czasem kupię sobie jakiś ETF.
Pan Doradca rozpromienił się i już ewidentnie przygotowywał się do obalenia mojego anachronicznego światopoglądu, gdy poruszenie w foyer zasygnalizowało, że chyba zaczyna się spotkanie. Ruszyliśmy więc do sali konferencyjnej.
Czekając na rozpoczęcie pstryknąłem jedną, jedyną fotę z ukrycia (a nóż, ukamienują?).
Rozejrzałem się też po sali. Staram się być oazą szacunku i nie oceniać innych po wyglądzie, ale jesteśmy tylko ludźmi i jeśli mam być szczery, to audytorium za nic nie przypominało zamożnych rekinów finansjery. Prędzej – w swoich czarnych garniturach z kamizelkami – obsadę przeciętnego polskiego wesela. I nie mam im tego za złe – świat byłby nudny, gdyby wszyscy byli tacy sami. Za złe mam prowadzącym spotkanie, że mamią tych ludzi obietnicami łatwego bogactwa.
A tak, obietnice. Zaczął lokalny dyrektor Aegon, nie pamiętam nazwiska. Typ: mocna budowa ciała, opalony, śnieżnobiała koszula, czerwony krawat. Z pewnością zwycięzca. Poszło szybko – kilka wykresów, możliwości, perspektywy i przedstawienie gościa głównego – Pana Mariusza.
Przyznam, że Mariusz Staniszewski bardzo mnie zaskoczył. Nie reklamował funduszy, absolutnie do niczego nie zachęcał. W swoim kilkudziesięciominutowym wystąpieniu przedstawił po prostu przekrojową analizę sytuacji na rynkach finansowych.
Rynki jakie są, każdy widzi – zmienne. Pan Mariusz stwierdził jednak z całym przekonaniem, że giełdy będą w najbliższym okresie (nie pamiętam dokładnie, ale zdaje się, że mowa była o trzech latach) rosły. Po prostu będą rosły i już. Zero zastrzeżeń, że to tylko prognoza, że może się mylić. Nic. Nawet Warren Buffett nie wie, jak zachowa się giełda, a Pan Mariusz tak.
A może Ci wszyscy asekuranci, co to „nie wiedzą” mylą się i rację ma Pan Mariusz Staniszewski – pomyślałem przepełniony duchem otwartości.
No tak, ale jakbym tak na 101% wiedział, że rynek będzie rósł to czy:
a) Wpakowałbym wszystko co mam w giełdę, a następnie tylko leżał i patrzał aż mi rośnie, prowadząc ewentualnie swój TFI dla zabawy i poklasku.
b) Będąc poważnym prezesem tłukłbym się po Polsce i (prawdopodobnie) za kasę prowadziłbym takie drętwe pogadanki.
To pomyślawszy uśmiechnąłem się i nie słuchając już dalej udałem do wyjścia.