Główną nauką wyniesioną z lektury poradników jest przekonanie, że 99% z nich to badziewie. „Sukces w relacjach międzyludzkich” – sparzonemu rynkową rzeczywistością tytuł może przywieść na myśl seminaria à la „jesteś zwycięzcą„, a wygląd – uczelniane skrypty. Tyle, że design jest konsekwencją tego, że autor wydał ją własnym nakładem. Nie dla zysku, ale by zawartą w niej wiedzę rozpowszechnić jak najszerzej. A zaprawdę wartą jest ona popularyzacji.
Alex Barszczewski, o jego blogu powiedział mi kilkanaście miesięcy temu Kuba. Od tego czasu dość regularnie zaglądam do nowych wpisów, a przede wszystkim przekopuję archiwum „najważniejszych postów„. Krzewię też dobrą nowinę, dzieląc się tymi magicznymi linkami z każdym, komu taka lektura wyszłaby na dobre.
Lektura interesująca, inspirująca i zdecydowanie dająca do myślenia. Gdy więc pojawiła się książka – wahanie nad tym czy zamówić nie trwało specjalnie długo. Szczególnie, że w 2014 roku planowałem dość poważnie zastanowić się nad kilkoma sprawami w moim życiu. Lektura pomocnicza jak znalazł.
Ględzę tyle, nie wspominając nawet o czym właściwie traktują książka i blog. Tak więc o… życiu. Poruszane w niej problemy i sytuacje dotyczą każdego z nas, każdego dnia: w pracy, domu, sklepie. A to, jak w takich sytuacjach się zachowujemy i jak do nich podchodzimy ma, szczególnie w długim terminie, gigantyczny wpływ na to, jak nasze życie będzie wyglądało.
Zastanawiają cię pary, które są ze sobą „bo są”? Dostrzegasz wokół tłum osobników, którzy już w wieku 25 a nawet 19 lat wchodzą w „tryb wegetacji” – idą wyłącznie tam, gdzie ich fala poniesie (zwykle niesie kiepsko)? Patrzysz na rodziny terroryzowane przez złą ciocię i myślisz „dlaczego się od niej nie odetną”?. Mam dobrą wiadomość – książka jest w sam raz dla ciebie. Jeśli nie miewasz podobnych przemyśleń – spróbuj, ale przygotuj się na mały światopoglądowy szok. Wujek Alex kilkoma ćwiczeniami da ci impuls do innego spojrzenia na otaczające sprawy. Reszta zależy już od ciebie.
Oczywiście jako stary sceptyk, nie wchłonąłem wszystkich wynurzeń autora bezkrytycznie. Nie o to chodzi. Uznałem na przykład, że kilka koncepcji zdecydowanie nie przystaje do mojego życia i charakteru, a przynajmniej nie w tej chwili. Większość z tego, co przeczytałem dało mi:
- utwierdzenie w słuszności pewnych moim zachowań i przekonań – czasem na tyle egzotycznych w naszej otaczającej rzeczywistości, że każda podtrzymująca je zachęta cenną jest
- poważny impuls do przemyślenia wielu zagadnień, co w konsekwencji pozwoliło mi spojrzeć na kilka obszarów mojego życia w innym świetle
I dokładnie na to liczyłem. Zbliżamy się do końca, gładko dochodząc do zalecanej formy aplikowania sobie „Sukcesu w relacjach…”. Proponuję w zestawie:
- miła, cicha knajpka
- kartka i długopis na notatki oraz ćwiczenia
- wypoczęta głowa
Słowem – odpowiednie okoliczności przyrody, by stało czasu na pogapienie się w okno, pomyślenie, wykonanie kilku ćwiczeń oraz zaplanowanie akcji inspirowanych lekturą. Ponadto podejrzewam, że warto zrobić wstępną rezerwację stolika na przyszłość. Takie kuracje dobrze jest powtarzać, tak przynajmniej raz na rok. Przecież wszyscy się – zwłaszcza wybierając drogę nie-wegetacji – bardzo, nawet na przestrzeni miesięcy, zmieniamy.
Książka do nabycia tutaj.