antykruchość w życiu i w biznesie

Bezkarność Gwarantowana

Wybierając ten tytuł, poczułem się prawie jakbym był jednym z dziennikarskich idoli mojego dzieciństwa!

Dawno, dawno temu. W czasach picia oranżady w woreczku i oglądania z wypiekami na twarzy serialu MacGyver (wypieki były tak wielkie, że postanowiłem wyhodować nawet stosowną fryzurę) każdy koniec miesiąca był świętem. Świętem, które równocześnie oznaczało gehennę dla pobliskich kioskarzy i kioskarek. W drodze powrotnej ze Szkoły Podstawowej nr. 59 imienia Polaków spod znaku Rodła zahaczało się o wszystkie prasowe przybytki i dręczyło sprzedawców jednym pytaniem:

Czy jest Sekret Serwis? — My, wtajemniczeni oczywiście wiedzieliśmy, że mówi się sikret serwis, ale wiedzieliśmy, że panie kioskarki na takie dictum na wszelki wypadek odpowiedzą, że nie ma.

Secret Service – piękny, pachnący, czerwony magazyn o grach komputerowych. Gazeta, którą czytało mi się tak dobrze, że – to nie żart – zostałem regularnym czytelnikiem na jakieś dwa lata nim sprawiłem sobie jakikolwiek komputer…

Ale czemu o tym opowiadam? Raz na jakiś czas redaktorzy publikowali ankietę, która poza tym, że wyniki publikowano jakiś kwartał po deklarowanym terminie, charakteryzowała się jeszcze jedną stałą cechą – genialną nazwą dla tego typu badania: „Bezkarność gwarantowana”. Wspominam te czasy z łezką w oku, więc jak mógłbym nazwać moje pierwsze badanie gustów i preferencji czytelników?

Quo vadis?

Ostatnio poważnie rozważałem zamknięcie bloga.

Nie, nie nastąpi teraz psychologiczna relacja minuta po minucie z przeżywanego dramatu. Nie nastąpi, bo dramatu nie było. Był prosty rachunek zysków i strat. Problem jest następujący – doba jest skończona, a minuta w której to piszę te słowa, jest pierwszą minutą reszty mojego życia. W czasie, w którym siadam i tworzę teksty na Antifragile, mógłbym zrobić wiele innych rzeczy. Na przykład iść na spacer, poczytać książkę, albo napisać coś na moją stronę firmową. Czy to wszystko jest tego warte?

No więc z długich, kreatywnych, oczyszczających, rozłożonych na kilkanaście dni przemyśleń wyszło mi, że chyba tak, że chcę nadal ciągnąć to wszystko. Wtedy też (to ta część kreatywna) pojawił się pomysł, aby wspomóc się pytając o opinie tych, którzy zaglądają tu mniej lub bardziej regularnie.

To co, pomożecie?

Link do ankiety na Google Forms (nie trzeba się logować).

Szczerze liczę, że wasze odpowiedzi pomogą mi rozwiązać kilka dylematów, a w dłuższej perspektywie sprawić, że to miejsce będziecie odwiedzać z jeszcze większą przyjemnością.

Dziękuję!

 

 

 

 

PS Z tą fryzurą na MacGyvera to wcale nie był żart (ja z lewej, Daro z prawej):

antykruchość w życiu i w biznesie