antykruchość w życiu i w biznesie

Utopione

Muzyka rodem z radia Eska. Co chwilę muszę unikać oblania tanim browarem. Rozpaczliwie rozglądam się chociaż za jakąś bratnią duszą, ale czarno to widzę – wśród uczestników tej imprezy wyglądam nieco jak kosmita. Więc może by olać i iść do domu? Kurde, ale dałem 80 złotych za bilet…

Szkoda, prawda? Tak samo jak nie dojeść niedobrego posiłku w drogiej knajpie, albo wyjść z nudnego filmu, słabego koncertu, czy żenującego przedstawienia.

Sunk cost

Na ostatnim szkoleniu tłumaczyłem uczestnikom pojęcie sunk costs – kosztów, hmmm, utopionych. Prosta zasada:

Jeśli analizujesz, czy warto kontynuować jakiś projekt – myśl tylko o teraźniejszości i przyszłości. Czy to wszystko dalej ma sens? Czy uzasadnienie, z którym rozpoczęliśmy go kilka miesięcy temu, nadal trzyma się kupy? Czy wciąż sądzicie, że na tym zarobimy, nauczymy się czegoś, zmotywujemy zespół? Słowem – czy NA PEWNO warto dalej w to wszystko brnąć i inwestować.

Mądrzy ludzie radzą, by zapomnieć wtedy o wszystkich poniesionych dotychczas kosztach. One są sunk – utopione i nie do odzyskania. Bo, jeśli włożone dotychczas kilkanaście milionów nie przyniosło oczekiwanych efektów, a sytuacja się nie zmieniła, to czy włożenie w to kolejnych dziesięciu coś zmieni?

Oczywiście poza zwiększeniem ujemnego bilansu całości.

A przecież wciąż, na niejednym zebraniu zarządu pada ten prosty, logiczny argument – szkoda tak po prostu ubijać, skoro włożyliśmy w to już kilkanaście milionów.

Więc wtapiają kolejne. A Ty?

Kupiłem akcje i spadły. Dokupię więcej – muszą przecież się odbić.

Muszą?

Czytam, jestem na setnej stronie, ale nudna ta książka, i szmirowata. Zostało czterysta stron – zobaczę, może się rozkręci. W końcu szkoda tego zmarnowanego dotychczas czasu.

I co, odzyskasz go czytając dalej?

Tyle już jesteśmy razem, a nadal wciąż się kłócimy. Kupiliśmy psa, chodzimy na terapię, rozmawiamy, ale nie pomaga. Czasami myślę, że to wszystko nie ma już sensu, że tracimy życie trwając w związku bez sensu. Ale z drugiej strony – tyle zainwestowanego czasu, szkoda by było tak to przekreślić. Może ślub by coś zmienił?

„Puść swoje zmysły, pogrąż się w trans…”

…dochodzi drętwym tonem z głośników, towarzysząc takiemu pokazowi laserów, że lepszy mógłbym stworzyć z pomocą trenerskiego wskaźnika.

minimalistyczny laserowy pokaz wskaznikiem

Z niepokojem obserwuję sąsiadkę wywijającą ręką uzbrojoną w zapalonego papierosa. A DJ, wyczekiwany Markus Schulz, nadal gra jakąś żenującą papkę.

Zostanę jeszcze dziesięć minut, może się rozkręci?

Zaraz.

Igor, a ile razy powtarzałeś ludziom, że większość z tego, co opowiadasz im o zarządzaniu, można spokojnie stosować w życiu prywatnym. Sunk cost.

Wychodzę, a nocny spacer przez rodzinny Wrocław okazuje się o wiele lepszym sposobem na wieczór. Nie zabrakło nawet, zgodnie z założeniami, dobrej muzyki. Prosto z moich własnych słuchawek.

antykruchość w życiu i w biznesie