antykruchość w życiu i w biznesie

Certyfikat Lean IT Foundation: Czy warto?

Niczym z atrakcyjną sąsiadką, z Lean IT od pewnego czasu mijaliśmy się, ukradkiem zerkając ku sobie z zainteresowaniem. Eliminacja strat, optymalizacja i skupienie na najważniejszym –  brzmiało niezwykle kusząco. W pełnej zgodzie z wartościami, którymi kieruję się zawodowo i prywatnie. Gdy więc tylko pojawiła się okazja, wybrałem się na szkolenie certyfikacyjne Lean IT Foundation. Czy było warto? Cóż – i tak, i nie….

Lean IT Foundation: co miało sens?

Wiedza. Pojawiły się tematy znane mi od dawna: 5 Whys, Kaizen, tablice Kanbanowe, ale było też sporo interesujących nowości:

  • Diagramy CTQ, jako metoda dokumentacji i doprecyzowania kluczowych wymagań klienta do produktu lub usługi.
  • Ciekawy, ale niestety wyglądający na ciężki do praktycznego wykorzystania, także związany z definiowaniem wymagań, Model Kano.
  • Metoda Value Stream Mapping, jako znakomity punkt wyjścia do dyskusji nt. optymalizacji konkretnego procesu.
  • Raport A3, jako krótka, gotowa do natychmiastowego wdrożenia, standardowa formatka dla analizy i rozwiązywania problemów.

Oraz polecone przez trenera materiały, z których do bliższego zapoznania się wybrałem m.in.:

Światy równoległe.

Radość z nauczenia się czegoś nowego, mącił jednak smutek. Smutek, że o tak wielu spośród wymienionych wyżej pojęć i książek, praktycznie w ogóle wcześniej nie słyszałem. I to pomimo tego, że w zarządzaniu IT, siedzę całkiem głęboko.

Czasami mam wrażenie, że kisimy się w wiedzowo-towarzyskich silosach. ITIL/Lean’owcy sobie, PMI/PMBOK’owcy sobie, SCRUM/Agile’owcy jeszcze gdzie indziej. Na spotkaniach grup dziedzinowych w kółko te same tematy, przyprawiane czerstwymi żartami z innych („spróbujcie zbudować most w agile’u, ha-ha-ha”). Dlaczego wymieniamy się wiedzą tak rzadko?

Wracając jednak do Lean IT Foundation.

CHCESZ ZDOBYĆ WIEDZĘ Z ZARZĄDZANIA PROJEKTAMI Z UST PRAKTYKA?
Zapisz się na kurs online, w którym czeka na Ciebie 12 lekkostrawnych lekcji,
przykłady, materiały dodatkowe, całość zakończona certyfikatem.

 

Egzamin Lean IT Foundation, czyli niesmak.

Jest takie angielskie powiedzenie: you should eat your own dogfood. W wolnym tłumaczeniu – powinieneś korzystać z własnych produktów. Regułę tę z lubością stosuję też obserwując, czy dana osoba lub instytucja sama stosuje się do zasad, które głosi publicznie. Cóż – LITA, Lean IT Association, ze swoim egzaminem certyfikacyjnym, wydaje się być w tej dziedzinie jednym z bardziej jaskrawych przykładów epic fail.

Lean IT – skupienie się na tym, co przynosi wartość. Wykrojenie i minimalizacja wszystkiego, co bez sensu. Super, a wiecie jakie pytania dostaniecie na egzaminie, który sprawdza podstawy znajomości tej filozofii?

  • „Co to jest muri?” Nie, nie chodzi o to, że macie wiedzieć CZYM faktycznie jest muri, czyli przeciążenie. Musicie WRYĆ, że muda to marnotrawstwo, mura to zmienność, a muri to przeciążenie. Okazuje się, że znajomość japońskiego jest w procesie optymalizacji procesów kluczowa.
  • „Czy jednym z pięciu wymiarów Lean IT jest…?”. I jeśli zaznaczysz coś z People, zaznaczyłeś źle. Musisz zapamiętać, że w sylabusie jest Behavior and attitude. Nieważne, że wychodzi na to samo.
  • Każda metodyka zdaje się wprowadzać swoją wersję klasycznego cyklu Deminga, tutaj mamy DMAIC: Define, Measure, Analyze, Improve, Control. Zaznaczyłeś odpowiedź z Implement zamiast Improve? Kolejny błąd przyjacielu! Użycie jednego terminu zamiast drugiego, zmienia znaczenie całości. Przynajmniej według twórców egzaminu.

Mógłbym tak długo.

To chyba najbardziej oderwany od istoty tematu certyfikat, jaki miałem okazję zdobyć. Jasne – sporo testów certyfikacyjnych dotyka choroba kucia na pamięć niezbyt przydatnych informacji. Kulę się i wiję gdy, przygotowując kursantów do egzaminu PMP, polecam im wkuć „wzór na ilość kanałów komunikacyjnych w zespole”. A jednak, porównując to z Lean IT Foundation, stwierdzam, że wzór z PMP ma jednak JAKIEŚ praktyczne przełożenie. Pokazuje geometryczny wzrost komplikacji komunikacji wraz ze wzrostem liczebności zespołu. Do dziś, mimo wielu bezsennych nocy, nie odkryłem jednak praktycznej wartości wkucia, iż jedną z jedenastu (!) wartości usługi dla klienta jest courtesy.

Może to choroba wieku dziecięcego (egzamin jest stosunkowo świeży), może za całością kryje się jakiś specyficzny zamysł? Jeśli jednak chcesz znać moje zdanie, to brzmi ono: Lean IT to zbiór bardzo fajnych praktyk, ale zamiast sięgać po certyfikat, idź na szkolenie warsztatowe, albo przeczytaj na ten temat dobrą książkę.

antykruchość w życiu i w biznesie