Cieszę się z nadejścia jesieni – niesamowite, niespotykane, niepojęte! O tym dlaczego, oraz o tym, jak przekonałem się co to znaczy być biednym, jakie lektury poruszyły mnie w ostatnim miesiącu oraz kiedy udzielę odpowiedzi na 11 życiowych pytań zadanych przez pewną blogerkę, przeczytasz w najnowszym podsumowaniu miesiąca.
A więc mamy jesień, na którą autentycznie, szczerze się cieszę. Mam dość upałów oraz dziwnego letniego imperatywu „skoro jest piękna pogoda, trzeba wykorzystać dzień na maksa”. A co, jeśli nie mam ochoty? Jeśli mam ochotę pograć w Cywilizacje V, albo poleżeć w wannie gorącej wody z książką (wszelkie podobieństwo do moich zajęć w ostatnim miesiącu absolutnie zamierzone)? To taka fajna pora roku, kiedy po dniu na wolnych obrotach, wcale nie mam wyrzutów sumienia. Uważam wręcz, że należy mi się to jako odpoczynek po intensywnym lecie. Więc odpoczywam, niech żyje jesień!
Jak to jest zastanawiać się, czy stać mnie na puszkę fasolki w Biedrze?
Od dawna radośnie głosiłem wszem i wobec, że cenię rozmaite życiowe doświadczenia. Przygody miewają jednak do siebie to, że jak długoterminowo nas wzbogacają, tak ich przeżywanie nie zawsze bywa miłe. Tak było w przypadku bardzo ubogiego w zasoby finansowe września.
Sezon na letników z airbnb jakby dostał czkawki. Płatność za pierwszą komercyjną sesję zdjęciową (jak i obiecane zdjęcia z niej) zaginęły bez wieści, a na mojej liście wydatków pojawiły się dość niespodziewane pozycje takie, jak:
- przegląd i higienizacja zębów (200 PLN),
- USG ortopedyczne biodra i łokci (200 PLN), które miało swój finał moim pierwszym badaniem rezonansu magnetycznego (470 PLN),
- wymiana materaca w wynajmowanym mieszkaniu (200 PLN).
I jeszcze parę innych. W skrócie i bez ogródek: zajrzała mi do tyłka bieda. Bieda od lat nie znana rozpieszczonemu synowi bogatych korporacji. Skutki? Same pozytywne.
Przede wszystkim przekonałem się (choć oczywiście na małą skalę), co to znaczy „niespodziewane wydatki rujnujące budżet”. Kilka razy musiałem odmówić sobie naprawdę podstawowych artykułów spożywczych, bo „nie miałem tyle na karcie”. Z niepokojem czekałem na opóźniony przelew w śmiesznej kwocie 250 PLN, ponieważ kończyły mi się płatki owsiane i nie było mnie stać na paczkę nowych… Dziwne, okropne, wzbogacające doświadczenie, które dało mi zupełnie nowe spojrzenie na sytuacje osób, które muszą żyć przez miesiąc za minimalną krajową.
Poza tym – absolutnie niespodziewanie, wyzwoliło to we mnie niesamowitego wręcz ducha przedsiębiorczości. Zawsze zżymałem się, że nie mam zmysłu do kręcenia biznesów, a to chyba nie do końca było w ten sposób. Po prostu super-wygodna, dostarczająca multum kasy praca w korporacji zwyczajnie mnie rozleniwiła. Po co tyrać wieczorami, aby dorobić czterysta złotych, skoro można wziąć parę nadgodzin i wyjdzie na to samo? Tak, wrzesień zdecydowanie był miesiącem sporej przedsiębiorczej kreatywności. Szczegóły wkrótce.
Liebster Blog Award
To taka dziwaczna zabawa blogerów. Łańcuszek, w którym wskazują się wzajemnie, jako kandydaci do odpowiedzi na szereg wymyślonych przed poprzednika pytań. Wytypowała mnie linkowana przeze mnie ostatnio namiętnie Dotee. Planowałem dać na ten temat głos w niniejszym podsumowaniu, jednak esej na temat biedy rozrósł mi się tak bardzo, że nie chcąc zarzucać was na raz taką ilością treści, ustosunkuję się do owej nominacji osobno. Całkiem wkrótce.
Co jeszcze w październiku? Nie wiem, nie powiem. Specjalnie, z premedytacją nic nie obiecam i niczego nie zaplanuję. To takie autoterapeutyczne ćwiczenia dla człowieka, który wszystko w swoim życiu musi mieć idealnie rozpisane. Na takim totalnym spontanie, bez absolutnie żadnych planów, pojechałem ostatnio w Tatry i było znakomicie. Dlaczego nie spróbować z blogiem?
Tekst i komentarz września
Po niezwykle krótkim wahaniu, jako tekst września wyróżniam opowieść o tym jakim zabijaką byłem w żłobku i co spotkało mnie na tatrzańskim szlaku, że finalnie zachwiało moją wiarą w potęgę i dobro GMO.
A komentarz? Nie postaraliście się w tym miesiącu, więc nie wybrałem żadnego! Czekam na coś bardziej błyskotliwego :-)
Przeczytane
Zwykle jest różnorodnie, ale tym razem w rozstrzeleniu tematów przeszedłem chyba samego siebie:
- Kontrowersyjny Adam psycholog o tym skąd się biorą geje.
- [EN] BARDZO interesujący i inspirujący tekst, który sprawił, że kupiłem sobie ostatnio coś zupełnie bez samodzielnego researchu, po prostu dyskutując ze sprzedawcą w stacjonarnym sklepie.
Udanego października! Przy okazji: mam dziś imieniny, czy w Twoim kalendarzu 5 X masz imieniny Igora, czy tylko Apolinarego i Placyda?