Radiowe audycje o polityce, korki w godzinach szczytu, czy brak wegańskiego bezglutenowego chleba – na nasze Zen codziennie czekają dziesiątki zasadzek. Ale jeśli ktoś kazałby mi wskazać najgorszą z nich, bez wahania odparłbym: gąski.
Dla pryszczatego, nastoletniego Igora kluczową, decydującą o atrakcyjności samicy cechą, był możliwie duży dekolt. Nic szokującego, po prostu okres, z którego można wyrosnąć. Tak, jak z Kasi.
Ech… Kasia
Może ktoś jeszcze pamięta taki serial, jak Kasia i Tomek? Para uroczych warszawskich japiszonów. Stereotypowy chłopak, stereotypowa dziewczyna, do bólu stereotypowa potencjalna teściowa. Moje zapatrywania na parę bohaterów można było streścić następująco:
Ależ ten Tomek ma szczęście! Ma taką śliczną dziewczynę! Nie rozumiem, czemu jest dla niej taki gburowaty? Ehhh… gdyby to mnie się taka trafiła…
Zadziwiające, bo gdy oglądałem te same odcinki kilka lat później, moja opinia oscylowała raczej wokół:
Matko, co za wkurzająca niunia. Jak on z nią wytrzymuje? Nie ma nic poza ładną buzią, zostawiłbym ją po tygodniu!
Cóż – dojrzewanie – proces, który niestety nie zachodzi u wszystkich samców. Niektórzy nadal, mimo swoich 30, 40, 50 lat – łatwo dają się obezwładnić gołym udom, albo karminowej szmince. A co mi do tego? Czemu tak właściwie się ich czepiam? Ponieważ, całkowicie nieświadomie, są w ten sposób winni rozrostowi populacji gąsek.
Kim jest gąska?
Tak, teraz będzie męski – może nawet nieco szowinistyczny – punkt widzenia. Na swoją obronę powiem tylko, że prawdopodobnie istnieje też męska odmiana (gąsiory?), o których chętnie przeczytam w komentarzach.
Wracając do meritum – gąska. To dziewoja, która stosunkowo wcześnie odkrywszy zalety nadrabiania wyglądem, skutecznie jedzie nad tym od lat. Poza tym cechuje ją dość przeciętna umysłowość w połączeniu z kompletną nieświadomością tego faktu. Wręcz przeciwnie – nasze bohaterki mają się za jednostki wybitne. Mechanizm narodzin jest bardzo prosty – nasza gąska robiąc karierę dekoltem (swoją drogą najczęściej one nie są naprawdę ładne, a tylko mocno „zrobione”) żyje w przekonaniu, że płynące zewsząd pochwały i awanse, spowodowane są jej wysokimi kompetencjami, inteligencją i ogólną wyjątkowością.
Dlaczego tak bardzo nie trawię gąsek?
Stokroć bardziej wolę zwykłe wyuzdane manipulantki – one przynajmniej działają w pełni świadomie, a przyłapane na gorącym uczynku, potrafią się do wszystkiego uroczo przyznać i pożartować z tego, oraz z misiów, którzy się na nie nabrali. Z kolei te słabsze intelektualnie bywają podatne na argumenty i gotowe do negocjacji. Z nimi da się pogadać, da się żyć, ale gdy połączymy obie cechy i otrzymamy gąskę… wszelka dyskusja jest bezcelowa.
Przekonane o własnej wspaniałości i profesjonalizmie, czyni moje ulubienice odpornymi na wszelkie argumenty, a spędzone w aurze nieomylności lata, sprawiają, że jakiekolwiek działanie nie po ich myśli, urasta do rangi zbrodni przeciw ludzkości. Nie pomaga też, że najczęściej mają w swoim środowisku całkiem mocną pozycję. Wszystko dzięki wrażeniu profesjonalizmu i skuteczności, osiągniętemu dzięki sprawnemu zastraszaniu i ustawianiu wszystkich do pionu swoją jędzowatością.
Występowanie
Przedstawicielki gatunku znajdziemy najczęściej w biurach i open-space’ach. Zawodami szczególnego ryzyka są asystentki dyrektorów i prezesów, oraz kadra kierownicza niższego szczebla – project managerki i team liderki. Co wcale nie znaczy, że nie spotkamy ich w dziale kadr małej firmy, albo na recepcji pobliskiej siłowni. Fenotyp:
- argumenty „tak, bo tak” oraz „nie, bo nie”
- obrona wszelkich, nawet najbardziej kretyńskich regulacji i procedur
- drastyczna różnica pomiędzy odnoszeniem się do podwładnych/petentów a do ich przełożonych
- dekolt / mini / karminowe usta
Strategie obronne
Oddychać głęboko, uciekać i pamiętać, że nie wolno mordować ludzi i grozi za to surowa kara. Jednym słowem – unikać, a gdy nie ma innego wyjścia przytaknąć, uśmiechnąć się, załatwić co swoje i jak najszybciej oddalić się z miejsca zdarzenia. Wszelkie polemiki są całkowicie bezcelowe.
W ramach pocieszenia można powiedzieć sobie, że to doskonałe ćwiczenie w opanowywaniu własnego ego oraz odpuszczaniu i ewentualnie dodać pod nosem:
Tak naprawdę jest smutna i samotna.
Bo najczęściej właśnie taka jest bolesna prawda. Normalni, pewni siebie ludzie się tak nie zachowują. Nie muszą w kółko udowadniać wszystkim swojej wyższości oraz zdobywać socjalnych punktów pokazywaniem ud. Mają też ciekawsze zajęcia niż palenie cienkich fajek na wysokim stołku najdroższego baru w mieście z jednoczesną obserwacją 'czy wszyscy aby na pewno patrzą’.