Długo zachodziłem skąd mi się to wzięło. Może z powodu średnio-dostatniego dzieciństwa? Tylko, że było ono zupełnie przeciętne. Inna trauma? Nie przypominam sobie. No więc…? A może to całe nasze pokolenie jest ma jakieś skrzywienie, że wszystko musi mieć własne?
Kiedyś chodziłem do biblioteki, pożyczałem kasety z wypożyczalni, a wiertarkę od sąsiada. Dziś zamawiam książki online, filmy mogę kupić z najnowszą „Panią domu”, a wiertarkę dostać za jedyne 299,99 w Castoramie. To normalne, zwyczajne, wszyscy tak robią. Robię i ja.
A teraz stoję przed półką z książkami, próbując zmieścić na niej najnowszy nabytek, a ten niestety – z głośnym hukiem – zlatuje. Za mało miejsca. A co ja tam właściwie mam? Poza dumnym zestawem pozycji, do których na pewno zechcę wrócić, piętrzy się stos rozmaitych czytadeł i innych książek, o których sam nawet nie wiem, jak właściwie wylądowały na tej półce.
Od czasu zakrętu w stronę minimalizmu wkurza mnie bezsensowny nadmiar i gromadzenie rzeczy, a jednak stojąc dwa tygodnie temu w taniej książce przy Grodzkiej ręka zadrżała, gdy pochwyciłem „Lolitę” Nabokova.
Kilkanaście złotych, zaliczę kolejny klasyk, jak „Wielkiego Gatsby’ego” w czasie Bożego Narodzenia! Tyle, że Gatsby’ego pożyczyłem od Dara. Hmm… pożyczyłem…
Lolita wylądowała z powrotem na półce, a ja wyszedłem z przekonaniem, że jak nie któryś ze znajomych, to na pewno pobliska biblioteka będzie w tę pozycję wyposażona. Usiłując następnie – jak opisałem wyżej – ustawić jedyny tego dnia zakup („Inwestowanie w wartość” – raczej nie do dostania u znajomego lub w bibliotece) zastanowiłem się nad całym bezsensem mojego dotychczasowego chomikowania. Po co bawię się, szukając okazji by tanio kupić interesujące mnie filmy, zamiast po prostu iść do wypożyczalni? Zamierzam je kolekcjonować? Po co? Tylko kłopot z zakupem, a potem z brakiem miejsca na półce i zbierającym się kurzem.
Statystyki księgarskie – chyba spadniecie. Zrozumiałem już dawno, że lepiej pożyczyć wkrętarkę, niż ją kupować, bo sąsiad ma pewnie wypasioną, chętnie się pochwali, a flaszka wina w podzięce wyjdzie taniej i jeszcze nas zintegruje. Czas na książki i filmy!
Wpis dedykowany Agnieszce w podzięce za podesłanie mi „Cierpliwego Snajpera„, który po przeczytaniu powędruje w świat. Ktoś chce? :-)
A może wy wiecie, co stało się z pożyczaniem? Straciliśmy jakiś gen, czy zawsze chcieliśmy mieć wszystko własne, tylko po prostu nie było nas stać?