antykruchość w życiu i w biznesie

Papież też przechodził na czerwonym

Bo Szlachetna Paczka jest przereklamowana, a Owsiak to złodziej!

Luty 2007, dostałem 1750 PLN swojej pierwszej pensji i czuję się panem świata. Niestety z błogostanu brutalnie wyrywa mnie ogłoszenie o wsparciu dla człowieka, który stracił nogi w wypadku. Toczę heroiczną walkę by je olać. Bezskutecznie – chwilę później loguję się do mBanku i przelewam sto złotych. Przeżyję bez dwóch imprez na mieście. Po miesiącu sytuacja się powtórzyła, po dwóch też…

I tak zostało przez te wszystkie lata, wraz z nieodłączną psychozą perfekcjonisty, mantrą odmawianą podczas dokonywania przelewu:

Żeby na pewno poszło na dobre cele – na pomoc, a nie na jakąśtam administrację.

Wybieranie beneficjenta, studiowanie sprawozdań i często – szczególnie w przypadku „wielkich” – krytyka. Szlachetna Paczka – „rodziny z przypadku, nieogarnięci wolontariusze, za dużo się bawią i reklamują”; Mimo wszystko – podobno niesprawiedliwie rozdzielają pomoc. Oczywiście ja zrobiłbym to lepiej, w końcu znam się na tym, jak Janek Tomaszewski na współczesnej piłce nożnej.

I tylko czasem, wspominając lata niewinnej nieświadomości, gdy z mamą kibicowaliśmy Owsiakowi w czasie pierwszego finału WOŚP, czuję że coś po drodze poszło nie tak.

Grudzień 2014, otwieram tekst Michała Szafrańskiego i linkowany w nim wywiad z Janiną Ochojską oraz – przede wszystkim – przemowienie Dana Palloty. Już wiem co było ze mną nie tak! Jest mi głupio, bardzo głupio.

Gdzieś w międzyczasie – od czasu gdy kibicowałem Owsiakowi pakującemu się ze skarbonką do studia programu publicystycznego (teraz normalka, na początku lat 90 to był KOsmos przez duże KO) – niepostrzeżenie stałem się małym zawistnym, zaściankowym, chytrym i ograniczonym bucefałem. A wystarczyło zadać sobie kilka pytań, które niczym kōan, wywracają światopogląd do góry nogami:

  1. Lepsza jest fundacja, przeznaczająca połowę z zebranych 10 000 000 na administrację i reklamę. Po to by rozwijać się i dawać pracującym dla niej ludziom wystarczający na godne życie zarobek, a może taka zbierająca 50 000 bez absolutnie żadnych kosztów?
  2. Dlaczego oburza 10 000 brutto dla szefa dobrze prosperującej fundacji, podczas gdy ta sama dycha wydaje się śmieszna za ciężar zarządzania nawet niewielką firmą?
  3. Czy lepiej jest w perfekcyjny sposób pomóc stu osobom, czy, czasem nieco nieudolnie i nieskutecznie, ale dotrzeć do 10 000?
  4. Ile potrzeba czasu, wysiłku, umiejętności i determinacji by zorganizować nawet niewielką akcję?
  5. Dlaczego wszędzie węszę szwindel? Pomogli dziesiątkom tysięcy ludzi, ale wydali 5% na tanie wino Przystanek Woodstock, albo zlecili projekt koszulek szwagrowi – złodzieje!
Świat nie jest doskonały. Papieżowi Polakowi też na pewno zdarzyło się być niemiłym dla sprzedawcy kremówek.

Przypomnij sobie prywatne rozmowy z telefonu służbowego, ściąganie na maturze, albo wrzucanie w koszty paliwa zużytego na rodzinne wakacje. Jak to było z tym brakiem winy i rzucaniem kamieniem?

Odpowiedz sobie uczciwie na te pytania, najlepiej przed 11 stycznia, dwudziestym trzecim Wielkim Finałem WOŚP. Dla większej wartości terapeutycznej możesz napisać odpowiedź w komentarzu.

Zdjęcie główne: Keoni Cabral
antykruchość w życiu i w biznesie