By wziąć byka za rogi nie trzeba jechać na szpicbergen. Czasami wystarczy sięgnąć do szuflady.
Pogoda wyraźnie nie sprzyja wyzwaniom outdoorowym, szczęśliwie i w domowych pieleszach mam po szafach cały urodzaj trupów. Nie śmiej się. Też masz.
Tysiąc złotych za dziesięć godzin pracy – godna stawka freelancerska – takie „zlecenie” czekało na mnie cierpliwie już od dwóch (!) lat. Z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc robiłem jednak wszystko by się za nie nie zabrać. Dziwny jestem, nie? Poczekaj, aż dowiesz się, że chodziło o…
Odzyskanie podatku VAT za materiały budowlane
Taaak… w szufladzie czaił się stos ponad stu nieposortowanych i pomiętych faktur, wystarczyło „jedynie” doczytać w Internecie jak wypełnić podatkowy formularz VZM-1, którego w życiu nie widziałem na oczy, a następnie to zrobić, wydrukować i zanieść do urzędu skarbowego, z kompletem załączników. Już nie brzmi jak łatwa kasa, prawda? Nie wiedziałem ile zwrotu i na jakiej właściwie podstawie mi przysługuje, nie wiedziałem co dokładnie mam zrobić i jakie warunki spełnić, nie wiedziałem nic. Doskonała definicja „poza strefą komfortu”. No, to zaczynamy:
- pierwsza godzina: dobra kawa i czytelnictwo – przede wszystkim artykułu Michała oraz strony Odzyskaj VAT
- druga godzina: przeglądanie faktur i odsiew tych, których na pewno nie odliczę (np. farby, gniazdka)
- trzecia godzina: ściągnięcie interaktywnego formularza VZM-1, walka z acrobat readerem, wypełnienie wszystkich pól poza listą faktur
- czwarta godzina: ułożenie wszystkich faktur w kolejności chronologicznej
- piąta, szósta i siódma godzina: wypełnienie załączników do VZM-1
W tym arcyfascynującym procesie wspomagała mnie playlista metalowych coverów znanych utworów. Lista tutaj, przykład poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=wfpUzKByj7Q&list=PLl9p9jeb02cqbIikldF8IGJUVlenN-G6J
Pozostało jedynie:
- ósma godzina: skserowanie w tanim ksero (dobrze mieszkać niedaleko AGH) stosu faktur i wyrdukowanie wypełnionych formularzy
- dziewiąta godzina: zawiezienie całego kramu do Urzędu Skarbowego Kraków-Krowodrza
Dziesiątą godzinę rezerwuję na to, że pewnie raz mnie wezwą, aby coś skorygować. I tyle.
Efekt końcowy: nie wyliczyłem tysiąca złotych zwrotu, wyszło tego ponad dwa razy więcej!
Efekt uboczny: skoro jestem w podatkowym ciągu, zaraz rozliczę się za poprzedni rok i będę miał z głowy.
A Ty jakie trupy w szafie chowasz?