antykruchość w życiu i w biznesie

Litwa i samce alfa

Powracamy na Litwę. Dziś – ostrzegam – trochę ciężej i głębiej. O dumie narodowej, miłości do USA oraz tym co ma wspólnego z rosyjskimi separatystami przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.

Stoję przed ratuszem miejskim w Wilnie, zadzieram głowę i nie dowierzam. Pamiątkowa tablica z 2002 roku ze słowami Georga W. Busha:

Anyone who would choose Lithuania as an enemy, has also made an enemy of the United States

Hmmm.  I oni w to wierzą? Nawet powiesili tablicę? Tak, bo Litwini kochają Amerykę! Kochają Busha Juniora. Chcą mieć u siebie amerykańskie bazy, a gdy chłopcy z US Army przybywają na litewską ziemię, pół Litwy podnieca się, że żołnierze rozegrali z lokalsami mecz koszykówki. Aż ciężko uwierzyć, coś jak typowy poczciwy idiota zza żelaznej kurtyny w amerykańskim filmie lat 80-tych. Coś, jak… my jeszcze dwadzieścia lat temu.

Im więcej podróżuję, im więcej czytam i im więcej myślę, tym bardziej leczę się z patriotyzmu. To nie ma sensu. W swoim zapatrzeniu we własną historię i domniemaną wielkość, moi litewscy rozmówcy bardzo przypominali mi mnie samego z czasów, gdy mieszkałem w Holandii.

Namiętnie informowałem Holendrów o Polsce, naszych zdobyczach naukowych, kulturowych, technicznych. a przy każdej możliwej okazji dodawałem przyczynek z dziejów historycznych. Słuchali, potakiwali. Zaprotestowali tylko raz – na wzmiankę o Konstytucji 3 Maja, jako o „drugiej na świecie, po amerykańskiej”. Szybko okazało się, że to tak naprawdę „druga uznawana za nowoczesną„, ale kto uznał i jakie są kryteria nowoczesności – o tym źródła już milczały.

Jakoś nie zastanowiło mnie wtedy, że – nawet w rewanżu – nie oświecali mnie przyczynkami do dziejów Niderlandów. Tak samo Amerykanie – jakoś nie przypominam sobie, aby ktoś z moich rozmówców w ogóle wyciągnął tematy amerykańskiej historii czy myśli technicznej. Nie musieli. Wiedzą, że są fajni i nie potrzebują tego nikomu udowadniać. Niczym prawdziwy samiec alfa – nie musi wszystkich przekrzykiwać i pokazywać jaki jest świetny. Jeśli naprawdę jest świetny, to sami go wysłuchają, nawet jeśli – jak Ojciec Chrzestny – będzie mówił cichym, zmęczonym głosem.

Przerost formy nad treścią w obszarze dumy narodowej – to mamy wspólne. A co nas dzieli? Oczywiście nienajlepsze stosunki dyplomatyczne. Z mnóstwem przewin po obu stronach. Kilka obserwacji:

  • podczas zwiedzania Muzeum Mickiewicza w Wilnie zostałem dołączony do polskiej wycieczki, na koniec krótkiej wizyty posadzono nas w sali gdzie Pan Dyrektor miał kontynuować opowieść na temat przeżyć wieszcza w Wilnie. Jego wypowiedź była jednak  – nie bójmy się tego określenia – nieskładnym bredzeniem o „polskim Wilnie, gdzie nasze korzenie” i wielkim wpływie Mickiewicza na litewską literaturę (o czym, oczywiście, Litwini nie słyszeli). Dramat.
Wilno, Muzeum Mickiewicza
Po paru minutach nie wytrzymałem nerwowo i, przeprosiwszy otoczenie, po prostu wstałem i wyszedłem.
  • najbardziej znanym Polakiem na Litwie jest Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Ostatnio np. dał się sfotografować z wstęgą Orderu Świętego Jerzego w klapie (taką samą noszą rosyjscy separatyści na Ukrainie) oraz wsławił się sojuszem z pro-putinowską mniejszością rosyjską
  • Litwini z kolei – ze swoją patriotyczną obsesją – ścigają Polaków wywieszających dwujęzyczne tablice i nakładają na nich potężne grzywny. Twierdzą, że takie oznaczenia są niezgodne z konstytucją. Nie czytałem, więc nie wiem, czy litewska konstytucja zajmuje się kwestiami tabliczek z nazwami ulic. Nawet jeśli, to można by zwyczajnie przymknąć oko. Jak na marihuanę w Holandii – uprawiać i transportować nie można, więc jak ona się właściwie w tych coffee shopach materializuje…
Pod Ostrą Bramą to dopiero jest ostra szopka polinijna.
Pod Ostrą Bramą to dopiero jest ostra szopka polinijna.

Pomimo to, na szczęście, wydaje się że normalni ludzie mają to tak naprawdę gdzieś. Ani razu nie spotkałem się choćby z jakimś grymasem na wieść o tym, że jestem Polakiem. No i gdzie ta litewska nienawiść, którą mnie straszono?

I tak sobie jeszcze myślę o tych mniejszościach. Może zamiast krzyczeć i szerzyć antagonizmy (a z tym, niestety, kojarzą mi się wszelkie „ziomkostwa”) po prostu żyć w zgodzie z otoczeniem, dać się polubić sąsiadom, a zmiany wprowadzać np. z pozycji lobbysty z koneksjami, a nie wysypywacza zboża na tory?

Lithuania, Vilnius, Miscellaneous (2)

antykruchość w życiu i w biznesie