antykruchość w życiu i w biznesie

Kontrasty, część I – Stara Jerozolima

Popijam kawę, tym razem już za swoim biurkiem w domu, za oknem grucha gołąb. Na 10:30 idę kibicować koledze biegnącemu w Cracovia Maraton, tymczasem pora na bezwstydną reklamę zakątków dwóch największych izraelskich miast.

Czy mamy coś takiego w Polsce, albo chociaż w bliskim sąsiedztwie w Europie? Jasne – Kraków różni się charakterem od Warszawy, Rotterdam od Amsterdamu. Swoją drogą obie pary z podobnych powodów – trotylu Made in Germany.

Podobnie, może poza przyczyną, jest z Jerozolimą i Tel Awiwem. Tyle, że – w ramach premii – każde z nich składa się jeszcze z niezliczonej ilości diametralnie różnych mikrokosmosów. I wszędzie warto zajrzeć.

Stara Jerozolima

O Me’a She’arim i Mishkenot Sha’ananim, co mogło dać jakieś pojęcie o kontrastach pomiędzy poszczególnymi dzielnicami, już było. Podczas drugiego dnia pobytu miałem okazję przespacerować się dokładniej po starym mieście. Naprawdę, z ręką na sercu, nie sądziłem, że obszar o powierzchni niespełna kilometra kwadratowego może dostarczyć tak wielu różnych wrażeń i widoków.

Część arabska – najlepsza, najbardziej egzotyczna, najmniej turystów. W górę i w dół stromymi, wąskimi uliczkami. Jeśli to piątek lub sobota nie zdziw się, że możesz zostać zatrzymany jeśli zabrniesz za blisko meczetów. Wszystko tańsze, prawdziwsze i bardziej różnorodne. Ach, no i oczywiście najbrudniej i najbiedniej.

P1040350 Tak, oto droga krzyżowa.

Część ormiańska – ciężko się do niej dostać i w niej nawigować. Zaledwie kilka uliczek, które dopiero po zagłębieniu się w dzielnice, rozszerzają się w poplątaną pajęczynę. Mało sklepów, mało ludzi, pusto, kamiennie, czyściutko. Zmrużysz lekko oczy, zignorujesz dochodzące zza firanki dźwięki telewizora i łatwo można sobie wyobrazić, że jesteśmy w roku 1514, 1014, albo i 14.

Stara Jerozolima, dzielnica ormiańska

Stara Jerozolima, dzielnica ormiańska

Część chrześcijańskai’m sorry, chrześcijańska nie oznacza, że spotkamy wysokich, białych księży w sutannach (jakoś tak sobie to wyobrażałem). Po prostu palestyńscy (czytaj arabscy) chrześcijanie, na rozstawionych licznie stoiskach, będą chcieli sprzedać ci różańce, kubki, magnesy i wszystko co się da. Być chrześcijaninem na bliskim wschodzie jest najlepiej – możesz handlować wszystkim (alkohol!) i zawsze (szabat!).

Stara Jerozolima, Muristan, Część Chrześcijańska Stara Jerozolima, Muristan, Część Chrześcijańska

Część żydowska – z jednej strony chyba najbardziej kawiarniana i europejska. Z drugiej – co czujniejsi zorientowali się, że nie wspomniałem dotychczas o Ścianie Płaczu. Stoisz w obowiązkowej jarmułce na głowie przed wysokim, mającym dwa tysiące lat murem. Obok modlą się w skupieniu ludzie, słońce praży niemiłosiernie, a w powietrzu unosi się to coś, coś zupełnie innego niż w Bazylice Grobu. Coś co sprawia, że nawet nie przychodzi mi do głowy wyciąganie aparatu i robienie temu wszystkiemu zdjęć z bliska.

Stara Jerozolima, Ściana Płaczu

I wszystko to na obszarze kilometr na kilometr…

ciąg dalszy nastąpi…

antykruchość w życiu i w biznesie