antykruchość w życiu i w biznesie

Jak przeżyć rekrutację na PMa?

Pisząc trzecią część opowieści o zostawaniu project managerem, zorientowałem się, że rady z tego odcinka są uniwersalne właściwie dla każdego szukającego nowej pracy. Tym lepiej dla was.

Nie masz perspektyw w obecnej firmie? Praca u podstaw wykonana? Wiedza o zarządzaniu projektami zdobyta? Czas na znalezienie i zdobycie wymarzonego stanowiska!

1. Poszukaj cierpliwie w ofertach staży i praktyk.

Tak, zdarzają się stanowiska w działach zarządzania projektami (w Krakowie na pewno miał takie DreamLab Onet.pl i ISDC ABB) Ileż bym dał, gdyby „za moich czasów” były takie oferty!

2. Zrób rozpoznanie na terenie i w branży, w które celujesz.

Jakie firmy mogą oferować coś atrakcyjnego, a jakich kategorycznie unikać? Jakie kompetencje liczą się dla nich najbardziej? Ile mogą zapłacić? Internet zawiera mnóstwo informacji, jednak z ich rzetelnością bywa różnie. Użyj swoich kontaktów – przyjaciół, rodziny, znajomych. Nie masz kontaktów? Zacznij je robić! Zacznij od przeczytania tego i tego.

3. Dobre CV i profile na LinkedIn i GoldenLine.

Co znaczy dobre? Podstawy znajdziesz w pierwszym lepszym poradniku w Sieci. Rada ode mnie: sprofiluj to CV pod kątem wymarzonego stanowiska.

Kierownik projektu? Wyróżnij i opisz dokładniej te elementy, które predestynują cię na PMa. Stosujesz się do rady numer 5 z poprzedniego wpisu? Pochwal się, pokaż co jakie udało ci się zdobyć doświadczenie! Nie każę ci kłamać, ale po prostu nie rozwlekaj się za wiele na temat swoich nie-project-managerskich obowiązków, szczególnie tych, w których doświadczenie nie przyda się w zarządzaniu.

CHCESZ WZBOGACIĆ SWOJE CV POD KĄTEM ZARZĄDZANIA PROJEKTAMI?
Zapisz się na kurs online, w którym czeka na Ciebie 12 lekkostrawnych lekcji,
przykłady, materiały dodatkowe, całość zakończona certyfikatem.

 

4. Czytaj uważnie oferty u headhunterów.

Bo przecież,w trakcie rozpoznania rynku, poza potencjalnymi pracodawcami i stronami agregującymi ciekawe oferty, udało ci się znaleźć także nazwy i namiary na agencje rekrutacyjne wiodące w interesującej cię branży. A rejestrację w ich bazach masz już za sobą, prawda?

Studiuj uważnie otrzymane oferty. Przed aplikowaniem się rozważ specjalne dostosowanie swojego (już sprofilowanego) CV pod daną ofertę. Omijaj słabizny! Włóż więcej pracy (polerowanie, profilowanie) ale w mniej aplikacji do ciekawszych firm. W sumie tyle samo pracy, ale z perspektywą lepszych efektów!

Słabizny – po pewnym czasie nabierzesz wprawy. Szybko rozpoznasz ukryte pod nazwą project manager stanowisko obwoźnego sprzedawcy (wymagane: prawo jazdy, doświadczenie sprzedażowe), bczy eznadziejną i rozlazłą korporację (długi opis pełen samych ogólników z „młodym dynamicznym zespołem” na czele).

5. Nie rejestruj się w bazach pracodawców!

Często na stronie obiecującej firmy jest możliwość zarejestrowania się w bazie kandydatów – nie rób tego! U rekrutera – tak, u pracodawcy – nie. Pozwól, że wyjaśnię jak wygląda ten rynek:

Jeśli rekruter „sprzeda” cię do firmy, jego agencja dostanie za to prowizję (np. dwie miesięczne pensje brutto), a i jemu osobiście też skapnie co nieco. Z kolei dla osoby z firmy, do której chcesz się dostać, taka rekrutacja to najczęściej zwyczajna, codzienna praca i nikt raczej nie da jej premii, kiedy cię zatrudni.

Rekruterowi zależy więc na wciśnięciu cię tam o wiele, wiele bardziej. Haczyk polega na tym, że nie może on rekomendować firmie kandydata, którego jego ma ona już w swojej bazie (bo np. zarejestrował się tam dwa lata wcześniej i o tym zapomniał – przypadek z autopsji). Jasne?

Ach, część firm oferuje także swoim własnym pracownikom pokaźne (kilka tysięcy) premie, za polecenie kogoś znajomego. Jeśli znajdziesz interesującą ofertę pracy rozejrzyj się, czy nie pracuje tam ktoś znajomy. Brzęcząca perspektywa powinna być skuteczną zachętą do aktywnego zachwalania twoich kompetencji.

6. Przygotuj się do rozmowy kwalifikacyjnej

Przerób choćby do „najczęściej zadawane pytania”. One faktycznie padają! Sam pytam o powody zmiany pracy, albo o to gdzie kandydat widzi siebie za dwa lata.

Idąc na rozmowę pamiętaj o jednym: oni chcą cię zatrudnić! Ci z drugiej strony stołu. Uwierz – nikomu nie sprawia przyjemności odbywanie bliźniaczo podobnych rozmów z dziesiątkami kandydatów. To nudne i mało produktywne. Lepiej ruszyć do przodu projekt, albo poflirtować z kimś przy kawie z nową asystentką. Zwyczajnie muszą zadać ci te kilka pytań, aby mieć pewność co do twoich kompetencji – przecież mają w perspektywie męczenie się z tobą kolejne tygodnie miesiące i lata.

Tak więc głowa do góry, będzie dobrze!

Na koniec

Konsekwencja i cierpliwość twoimi przyjaciółmi. Zmiana stanowiska ze zwykłego na kierownicze może chwile zająć (u mnie trwało to pół roku). Cierpliwie wysyłaj swoje dopieszczone CV i chodź na wybrane rozmowy. W końcu się uda, aż kiedyś też siądziesz po drugiej stronie stołu rekrutacyjnego.

Możliwe, że dojdziesz wtedy do takiego wniosku jak ja: poziom kandydatów jest tak marny, że wystarczy pokazać, że ma się zalążek mózgu i trochę chęci do pracy.

antykruchość w życiu i w biznesie