antykruchość w życiu i w biznesie

Ogrodnictwo spożywcze

Wiosna. Co prawda nadal w poranną drogę do pracy wdziewam rękawiczki, jednak wszechobecna zieleń skutecznie podtrzymuje nadzieję, że jednak na Wielkanoc śniegu nie będzie. Czas był więc zabrać się za realizację projektu zapewniającego mi stały dopływ moich dwóch ulubionych przypraw.

Żywiąc się zdrowo i spożywając przy tym kilogramy jedzenia, staję często przed problemem poprawy smaku tego, co sobie przyrządzam. „Zdrowo” wyklucza standardowy trick stosowany przez producentów żywności – dodaj tłustego, słodkiego i posyp solą. Eksperymentuję więc z przyprawami. W tym tymi świeżymi.

Liczna niejadalna zielenina ma się u mnie całkiem dobrze, dlatego zawsze dziwiło mnie, czemu przyprawy w doniczce ze sklepów tak szybko dokonują swojego żywota. Zapytałem Google i trafiłem na wyjaśniający wszystko artykuł. Tak więc, skoro mam cieszyć się świeżą bazylią, muszę wysilić się trochę bardziej, niż zajrzeć w drodze z boksu do Biedronki.

Wyprawa do poleconego mi sklepu z zamiarem zdobycia podłoża i nasion, zakończyła się – zgodnie z planem – nabyciem ziemi. Zamiast nasion skończyłem z jednak dwiema roślinkami. Podobno – odpukać – lepszej jakości i mniej maltretowanymi niż te z supermarketów.

Sadzonki bazylii i mięty w kuchni

Wziąłem rośliny, ponieważ pan w centrum ogrodniczym oświecił mnie, że na sensowną bazylię musiałbym czekać dwa miesiące, a na mięte jeszcze dłużej. Stwierdziłem więc, że zakesperymentuję z gotowymi roślinami, przesadzając je do odpowiedniejszych doniczek i sensownego podłoża. Cała operacja nie trwała nawet kwadransa.

Przesadzanie bazylii

Teraz pozostaje trzymać kciuki, żeby zioła nie skończyły jak zwykle. Tymczasem jednak od razu mogę cieszyć się specjałami w rodzaju zmiksowanych pomarańczy z dodatkiem świeżej mięty. Cheers.

Zmiksowane pomarańcze z dodatkiem świeżej mięty

antykruchość w życiu i w biznesie