Rozejrzyj się wokół siebie, omieć wzrokiem zakątki open-space, zajrzyj do pokojów i kuchni, weź telefon i przejrzyj kontakty służbowe. Są tam, prawda?
Jestem ufny i łatwowierny. Mówiąc przenośnie i obrazowo: łykam wszystko jak pelikan. Od „kochanie, kolega tylko chciał się ogrzać w naszym łóżku”, przez „świeże, kierowniku, świeże, dopiero co pieczone”, aż po „tak Igor, będzie gotowe za dwie godziny”.
Nie przeszkadza mi to, to raczej nadmierna nieufność jest chorobą naszych czasów, a ja, dając na przywitanie spory kredyt zaufania i dobrej woli, chcę wierzyć, że czynię nasz świat lepszym. Mój idealizm bardzo często kończy się oczywiście oparzeniami. Wystarczy (niepotrzebne skreślić) ładny strój, szeroki uśmiech, dobry tytuł naukowy, duży dekolt lub imponujący profil na LinkedIn, bym dał się oczarować.
Właśnie… LinkedIn i GoldenLine. Rozejrzyj się wokół siebie, omieć wzrokiem zakątki open-space, zajrzyj do pokojów i kuchni, weź telefon i przejrzyj kontakty służbowe. Są tam, prawda?
- A., której jedyną kompetencją jest umiejętność balansowania długością spódnic na granicy pokazania światu majtek
- P., pracujący tylko z klientami zza granicy – duka po angielsku jakby nigdy nie wyszedł poza etap Muzzy in Gondoland
- M., manager idealny – zdelegował by wszystko, włącznie z pójściem do WC, ale sądząc po zawartości jego monitora, już robi research i na ten temat
- J., który odpowiadając za kształt i wizję produktu, co tydzień zmienia zdanie o 180º, a po miesiącu dopytuje się, czemu jest opóźnienie i dziwi niczym Marceli Szpak
Teraz odpal komputer i obejrzyj ich profile. Managery, koordynatory, seniory, 32 lata świetlne doświadczenia, nieprzerwane pasmo sukcesów już od leżaka przy oknie w starszakach.
Nie, nie wkurza mnie fakt, że tak robią, Jahwe z nimi. Wkurza mnie to, że w ten sposób powstaje jedno wielkie perpetuum mobile. Robią tak oni, powinienem właściwie i ja. Rekruter też człowiek i z automatu założy, że część wpisanych informacji jest odrobinkę wyolbrzymiona. Tylko jakoś tak nadal… mi głupio.
Tak, jestem marudny. Siedzę chory w domu i w ramach zajęcia się czymś pożytecznym postanowiłem zaktualizować swoje profile na portalach zawodowych. Na razie udało mi się je tylko ogołocić.