antykruchość w życiu i w biznesie

Bach na ośmioro śpiewaków i basso continuo

To prawda, poza bangerami i jazzem bywa, że jaram się muzyką klasyczną. Chopin jest ciężki, Beethoven do mnie nie trafia, moim ulubieńcem jest Johann Sebastian Bach! Wyszperawszy na krakowskim karnecie zapowiedź eksperymentalnych koncertów „Bach Laboratorium” pomyślałem, że nie może mnie tam zabraknąć. Szczególnie, że takie wydarzenia to już jedne z nielicznych imprez, na których znacznie zaniżam średnią wieku!

Eksperyment polegał na wykonaniu utworów w oprawie, do jakiej prawdopodobnie zostały napisane, czyli skromnie i kameralnie. Tak, kiedyś były czasy, gdy nie istniał youtube, mp3, a nawet – o zgrozo – magnetofony kasetowe. Za każdym razem, gdy ktoś (czyt. Państwo) chciał posłuchać muzyki – po drugiej stronie ucha stanąć musieli żywi ludzie. Można więc przyjąć, że ciężko było za każdym razem zebrać do wykonania chór w pełnym składzie, najlepiej jeszcze z dodatkiem orkiestry symfonicznej.

Z resztą – to przecież nie musiały (nie mogły!) być zawsze koncerty w naszym rozumieniu tego słowa. A może, na przykład, mała orkiestra smyczkowa i klawesyn w rogu sali przygrywający gościom zajętym swoimi sprawami? Słuchając poniższego kawałka, wyobrażam sobie zimowy pałacyk. Elegancka bawialnia, a w niej damy i adorujący je kawalerowie. Muzycy skromnie, w rogu. Dźwięki przenikają do sąsiedniego pomieszczenia. Tam, przy uchylonych – by muzyka umilała pracę – drzwiach przebywa książę. Wraz z doradcami pochyla się nad mapą i planuje atak na zbuntowanego margrabiego.

A tak, koncert.

W czasie solowych wykonań na klawesyn i wiolonczelę zajmowałem się raczej oglądaniem wnętrza auli błogosławionego Jakuba i zgromadzonej w niej publiczności. Zapadli mi szczególnie w pamięć siedzący centralnie przede mną pan w sfilcowanej marynarce, z bardzo dorodnym, obfitym i dobrze utrzymanym łupieżem oraz inny – wyglądający na człowieka, będącego surowym, lecz sprawiedliwym katechetą, w domu zamieniającym się w kata rodziny.

Część kameralno-wokalna przyprawiła mnie za to o przyjemne dreszcze. Atmosfera stworzona przez tytułowych ośmiu śpiewaków i basso continuo sprawiła, że zapomniałem o upływającym czasie, łupieżu sąsiada i tym, że jeśli chodzi o muzykę klasyczną, zdecydowanie wole utwory czysto instrumentalne. Jak zwykłem pisać w swoich szkolnych recenzjach „przedstawienie mi się podobało”.

A, i czy muzycy zawsze muszą strzelać w czasie gry takie dzikie miny? Nie boli ich potem twarz?

Fabio Bonizzoni (dyrygent)

Capella Cracoviensis: Jolanta Kowalska-Pawlikowska, Antonina Ruda (sopran), Helena Poczykowska; Łukasz Dulewicz (alt); Szczepan Kosior, Piotr Szewczyk (tenor); Michał Dembiński, Sebastian Szumski (bas); Agnieszka Oszańca (wiolonczela); Grzegorz Frankowski (kontrabas); Marcin Świątkiewicz (organy, klawesyn)

Singet dem Herrn BWV 225
III Suita angielska g-moll BWV 808
Fürchte dich nicht BWV 228
II Suita na wiolonczelę solo d-moll
 BWV 1008
Der Geist hilft BWV 226

antykruchość w życiu i w biznesie