antykruchość w życiu i w biznesie

O artystycznych wartościach tarzania się nago po scenie.

Niecałe dwa tygodnie temu szydziłem wyrażałem swoją spolaryzowaną opinię na temat Pewnego Performance’u, wspominałem tęsknie o bieganiu nago i tarzaniu się w końskim kale. Słowa te najwyraźniej były prorocze, bo wczoraj dość niespodziewanie znalazłem się w Operze Krakowskiej. Z balkonu na 4 piętrze miałem okazję podziwiać solidną porcje tarzania się nago po scenie, niestety o końskim kale sprawcy ziszczenia się proroctwa zapomnieli.

Zacznę od końca, cytując którąś z moich licealnych recenzji teatralnych: przedstawienie mi się podobało.

Lubię teatr, lubię filharmonię, jednak do opery i baletu nigdy mnie jakoś nie ciągnęło, a tu i jedno i drugie w jednym spektaklu… Nie będę nawet udawał, że wiedziałem o czym jest Traviata. Moja erudycja prawdopodobnie i tak jest ponadprzeciętna, bo kojarzyłem ją z nazwiskiem Verdiego. Już po powrocie do domu przeczytałem, że libretto (ha, niezłe słowa znam!) oparte jest na treści „Damy Kameliowej” Dumasa. Niestety po zagłębieniu się w szczegóły zgubiłem się w połowie drugiego aktu, dostrzegając w dodatku niejasne podobieństwa do scenariuszy brazylijskich telenowel.

Podkład muzyczno-wokalny zapodawano nam z głośników, a główną i najważniejszą częścią przedstawienia był taniec. Choreografia, która rwała i ryła beret. Nie wszystkie sceny mnie zaciekawiły, na części uczciwie się naziewałem, kilka wartych jednak  było całej tej wyprawy.

  • Otwarcie, z niesamowicie niepokojącą muzyką i paralitycznym tańcem kobiet przebranych w suknie ślubne. Sam teraz czytam i widzę, jak to brzmi, ale to było przejmujące i straszne. Jakbym miał 6 lat, zmoczyłbym później materac.
  • Tajemniczy władczy, stojący w centrum sceny mężczyzna, zniewalający kolejne i kolejne kobiety poprzez symboliczne nastąpienie na tren ich sukien. To zatrzymywało je, a one zaczynały wić się w pełnym namiętności i bólu tańcu. Mocne!
  • Wreszcie, zapowiedziane we wstępie, monodramatyczne wicie się nagiej tancerki w pełnym bólu i niemocy tańcu. I mimo, że od razu przyszedł mi na myśl Tres, to jakoś wcale się nie uśmiechnąłem.

Interpretacje? Zachowam dla siebie, żeby mnie nikt nie wyśmiał.

„Traviata – tańcem opowiedziana” zespołu Artemis Danza

Choreografia, reżyseria, scenografia, światła i kostiumy: Monica Casadei
Występują: Francesca Cerati, Vittorio Colella, Melissa Cosseta, Gloria Dorliguzzo, Chiara Montalbani, Gioia Maria Morisco, Sara Muccioli, Camilla Negri, Francesca Ruggerini, Emanuele Serrecchia, Filippo Stabile.

antykruchość w życiu i w biznesie