antykruchość w życiu i w biznesie

Pan Józef, czyli Karma

Pobudka, idę na czczo na pobranie krwi. Spożyty banan pokrzepia mnie trochę i w kierunku biura ruszam z Nowego Kleparza na piechotę. Szkoda takiego pięknego poranka na tramwaj, tak rzadko odwiedzam centrum od strony ulicy Długiej.

Poranek piękny, ale czuję się jakoś niespecjalnie. Dalej głodny? Weltschmerz? Nie mam pojęcia, ale krok jakby mniej energiczny niż zwykle, a uśmiech na twarzy pewnie ledwo widać. Dochodzę do Sławkowskiej, skręcam w Pijarską, a później we Floriańską. Nagle obok Coffee Heaven dostrzegam znajomą sylwetkę.

Pan Józef, którego nie widziałem ponad rok! Pan Józef to… fachowiec, z którym wspólnie remontowałem swoje poddasze. Mieliśmy swoje gorsze i lepsze dni, ale zawsze rozmawiało nam się super i wspominam ten okres z szerokim uśmiechem, nawet pomimo wszelkich okołoremontowych niedogodności. Dostałem klepa w plecy i ucięliśmy sobie dziesięciominutową pogawędkę, po której udałem się w dalszą drogę pełen energii i z uśmiechem na twarzy.

Nie wierzę w reinkarnacje, podwodne cywilizacje i duchy, ale w samą koncepcję Karmy jak najbardziej. Po prostu uśmiechaj się do ludzi i bądź dla nich miły, a w większości przypadków zwróci się, z nawiązką w tej czy innej formie.

p.s. Wczoraj byłem w ZUSie i pani mnie… pamiętała z poprzedniej wizyty. Poszło wyjątkowo sprawnie.

antykruchość w życiu i w biznesie