antykruchość w życiu i w biznesie

Pożegnianie z San Francisco: bezdomni, hipisi, spacery i dzielnica Haight-Ashbury

Za kwadrans dziewiąta. Pobudka po pakowaniu plecaka do pierwszej w nocy. Wylot o dziewiętnastej, samochód chcemy oddać o szesnastej, aby w wypożyczalni mieć czas na dyskusję o śladach powstałych w wyniku ataku przez krawężnik. Czas ruszać na ostatnią w czasie tych wakacji pieszą wyprawę.

Sałatka z 7-11, resztka płatków, shake białkowy a do tego kawa z recepcji w naszym hotelu. Kawa to jedyny element tutejszego complimentary breakfast, który da się wziąć do ust – croissanty mają chyba przeterminowane z promocji. Tęsknię za wyśmianymi muffins z L.A.

Najedzony, to w drogę! Kierunek: Haight-Ashbury, czyli dzielnica hippisów. Oczywiście na piechotę, aby po drodze zobaczyć coś więcej niż Downtown, North Beach, czy Nob Hill. Jest, jak zwykle, bardzo malowniczo.

San Francisco, Ładna Pani przechodzi przez jezdznie San Francisco, Wieżowce mieszkalne San Francisco, Krajobraz Ulicy San Francisco,Autobus z rowerem San Francisco, Okolice Ulicy Fillmore

Każda mijana okolica ma coś ciekawego do zaoferowania, nawet jeśli wydaje się nieco “gorsza”.

San Francisco,Pani Wykonuje Cwiczenia na Ulicy San Francisco, Vintage Szyld Pepsi San Francisco, Szkola Taekwondo San Francisco, Stary Samochod

Udaje mi się w końcu sfotografować proces budowy, czy też odnawiania domu. Tutaj to typowy lokalny dom jednorodzinny, ale przejeżdżając przez Palo Alto, widzieliśmy około trzydziesto-mieszkaniowy  blok, którego ściany stanowiły najzwyklejsze drewniane płyty OSB. Dlatego w amerykańskich filmach da się wjechać do kuchni samochodem, podczas gdy w Polsce skończyłoby się to testem strefy zgniotu.

San Francisco, Drewniana Konstrukcja Domu

Jeszcze zanim dotarłem w hippisowskie dzielnice moją uwagę zwróciła Fillmore Street. Coś, jak Columbus Avenue, ale lepsza, bo mniej turystyczna. Taka krakowska Mostowa, w porównaniu do reszty Kazimierza, nie mówiąc już o Rynku Głównym.

San Francisco, Ulica Fillmore, Szewc

Wreszcie docieram do Haight-Ashbury. Kolorowo, oryginalnie, bezdomnie, śmierdząco, alternatywnie. Do tego sporo turystów i fajne sklepy z płytami. Miło zobaczyć, ale wracać nie ma po co. Moja opinia na temat ludzi stamtąd? Umiarkowanie pozytywna. Nie mam serca powiedzieć im “get a life”, bo wyglądają na szczęśliwych, raczej nie zaczepiają innych i nie są nachalni. Niestety daleko temu wszystkiemu do stereotypowego obrazu dzieci-kwiatów. Kolorów nie widać spod brudu i łat, no i część mieszkańców zdecydowanie przekroczyła wiek emerytalny, określenie “dzieci” też więc nie jest zbyt adekwatne.

San Francisco, ulica w okolicy Haight-Ashbury San Francisco, Haight-Ashbury, Anarchistyczna Księgarnia San Francisco, ulica w okolicy Haight-Ashbury, Widok San Francisco, Haight-Ashbury, Fajny samochod San Francisco, Haight-Ashbury, Sklep z plytami San Francisco, Haight-Ashbury, Brudni hipisi w parku San Francisco, Haight-Ashbury, Zebrak proszacy o trawe

Zbliża się 15:00, czas wracać. Wkraczam na Market Street, może jednak uda mi się zajrzeć do jakiegoś bargain-shopu na szybkie przedwyjazdowe zakupy? Błąd! Idę od strony Downtown i przez większość drogi ulica i jej mieszkańcy wyglądają jak obraz nędzy i rozpaczy. Zwalniam kroku i po prostu się rozglądam. Najżałośniejszy widok przedstawia znajdujący się nieopodal Ratusza Plac Narodów Zjednoczonych, na którym mieszka pod gołym niebem kilkadziesiąt osób.

San Francisco Żule pod monopolowym San Francisco Budynek Banku z Graffiti San Francisco Peace Hippisi jacys tacy obdarci

Ilość bezdomnych, jaką widziałem w Stanach, sprawia, że już nie będę się wstydził tych kilku na krzyż nagabujących turystów w Krakowie. Podobno w San Francisco jest ich szczególnie dużo, bo wyeksportował ich tam z Nowego Jorku słynny Rudi Giuliani.

San Francisco Bezdomni w Centrum

Za to, bardzo niedaleko ratusza, dostrzegłem ulicę z patronem o znajomo brzmiącym nazwisku. Co prawda mało reprezentacyjna, ale zawsze coś!

San Francisco, Ulica Lecha Walesy

Na koniec poemat:

Czas na lotnisko, żegnaj San Fransisko!

Drogowskaz na lotnisko w San Francisco

antykruchość w życiu i w biznesie