antykruchość w życiu i w biznesie

Jogging przez Venice Beach, czyli mówię jak jest w Beverly Hills

Po terminatorskim początku, przejechaliśmy z Bartkiem przez Beverly Hills i Santa Monica. Malowniczo, ale nic spektakularnego. Wrażenia z kilkunastu godzin w L.A. mam bardzo pozytywne. Z jednym, gigantycznym minusem – miasto kompletnie nie nadaje się do zamieszkania dla kogoś takiego jak ja. Bez prawa jazdy i z  organiczną niechęcią do dojeżdżania do pracy, sklepu, szkoły. Ciągnąca się bez końca niska, rzadka zabudowa, szczątkowo rozwinięte metro i gigantyczne korki składają się na komunikacyjny koszmar.

Los Angeles, Beverly Hills 03 Santa Monica

Docieramy w końcu na Venice Beach Ale szeroka plaża i do tego Pacyfik! Jest i obowiązkowa budka Baywatcha, nie wiem czy w środku jest CJ Parker, ale idę się wykąpać.

Santa Monica, Venice Beach 03 Santa Monica, Venice Beach 02

Niewielkie z daleka fale okazują się całkiem spore. Na tyle, żebym nie odważył się na pływanie w innym kierunku niż do brzegu. Stojąc w wodzie sięgającej do połowy ud, nie raz byłem zatapiany po szyję z siłą taką, że ledwo udawało mi się ustać na nogach. Dopiero teraz zobaczyłem czym może być nadbrzeżny przybój , o którym tyle straszono mnie na kursie nurkowym.

Wracam na ręcznik. Chwilę się rozglądam. I to ma być to Venice Beach? Gdzie Ci wszyscy dziwni ludzie, plażowa atmosfera, wszystko jakieś takie zwykłe. Wypisz wymaluj Kołobrzeg, tylko z szerszą plażą. Nie ma co się podniecać, lepiej popisać bloga, chociaż mam już tego dość.

Santa Monica, Venice Beach 06

W końcu daje znać o sobie uzależnienie od samotnych spacerów plażą. Ruszam, mijam ratowniczkę. Dechę ma taką jak w “Baywatch”, ale zamiast czerwonego kostiumu kąpielowego ma na sobie takież szorty i T-Shirt. Obserwuje dwa gatunki ptaków, których wcześniej w życiu nie widziałem. Pierwsze, większe, mają bardzo długie dzioby, którymi w śmieszny sposób szukają szczęscia w coraz to innych miejscach w piasku. Inne, mniejsze, chodząc stadami po plaży, w pocieszny sposób uciekają przed falami i ludźmi.

beach birds

Coraz bardziej mi się tu podoba. Stojąc po kolana w wodzie i patrzac się na horyzont słucham “Mr. Pit, Backstage”. Powtarzam sobie pod nosem:

Jesteś w Santa Monica, to jest Pacyfik. Tam za tobą jest Los Angeles. Jesteś w Santa Monica, to jest Pacyfik. Tam za tobą jest Los Angeles.

Szczerze się od ucha do ucha. To jest to! W tej atmosferze przypomina mi się pobyt w Waszyngtonie – wracam do samochodu, wygrzebuje z plecaka buty i idę pobiegać. Po Venice Beach, a co!

Santa Monica, Venice Beach 14

Dobry, 10+ kilometrowy, jogging był oczywiście świetną okazją obserwacyjną. W drodze napotkałem m.in. dwie ekipy filmowe; krisznowców; licznych, całkiem niezłych ulicznych artystów; miłe, nienachalne – jak w Miami – kafejki; mnóstwo biegaczy, rowerzystów, rolkarzy; hokeistów na rolkach; surferów – średnio da się tu pływać, za to kwitną inne sporty wodne; żeglarzy; wędkarzy, którzy w dodatku coś faktycznie łowili oraz last, but not least muscle beach – czyli legendarną siłownię na plaży.

Santa Monica, Venice Beach 11 Santa Monica, Venice Beach 10 Santa Monica, Venice Beach 08 Santa Monica, Venice Beach 07

 

I to już wszystkie wrażenia z krótkiego, ale udanego wypadu do L.A. Żegnam się, pisząc te słowa w “Knights Inn”, miejscu, które znaleźliśmy w całkiem wylansowanej okolicy i w idealnym miejscu a kontynuowanie naszej podróży jutro State Route 1 w kierunku San Francisco. Czy zboczymy do Yosemite, to się jescze okaże, bo “closedown” nadal trwa. Może będzie się trzeba włamywać?

p.s. uwielbiam ogądać lokalne wiadomości w nowych miejscach. Poza typowo amerykańskim entourage (uśmiechnięci, piękni, nieco plastikowi prezenterzy przekomarzający się i konwersujący ze sobą między podawanymi informacjami) ciekawie i surrealistycznie brzmią wiadomości o psach, które zaatakowały ludzi w Downtown L.A., grupie, która podobno zebrała niezbite dowody na istnienienie Sasquatchy i prognoza pogody, w której kładzie się nacisk na wilgotność powietrza, mówi o oceanicznych prądach, nie wspominając już o tych nieszczęsnych Fahreinheitach.

p.p.s. Rada praktyczna: będąc w Santa Monica i chcąc obejrzeć plażę celuj z parkowaniem w strefę mniej więcej w 1/3 drogi z Santa Monica Pier do Marina Del Rey. Za parking blisko Pier daliśmy trzy razy więcej (12 USD), niż za miejsca kawałek dalej, które w dodatku byłyby bliżej ciekawszej części Venice Beach.

Mulholland Drive

antykruchość w życiu i w biznesie