antykruchość w życiu i w biznesie

Igrając z ogniem, czyli zainstalowałem Diablo 3

Moi znajomi kilkaset razy słyszeli dramatyczną, pochodzących z czasów studenckich, historię o tym, jak moja pierwsza dziewczyna zerwała ze mną z powodu Diablo 2. Spustoszenia spowodowane przez genialny produkt firmy Blizzard nie ograniczały się tylko do obszaru towarzyskiego. Powiem szczerze, że do dzisiaj nie mogę zrozumieć, jak mogłem być tak głupi i stracić pokaźny kawał życia nad grą, w której celem jest bezmyślne klikanie w potworki, celem ich ukatrupienia.

Trzy dni temu zainstalowałem Diablo 3…

Wychodzę z (oczywiście jak zawsze słusznego) założenia, że lepiej jest minimalizować ryzyko. niepożądanych zachowań. Na przykład kiedy trzymam mocny reżim żywieniowy, po prostu nie mam w domu „niebezpiecznych” przysmaków. Podobnie przez długi czas podchodziłem do gier komputerowych. Niby wiedziałem już, że spędzanie godzin przed komputerem jest nudną i jałową rozrywką, ale… strzeżonego…

Od paru lat nie gram praktycznie w ogóle, z okazjonalnymi wyjątkami, takimi jak zakupiony rok temu i skończony w trzy tygodnie StarCraft 2. Nie wiem skąd przyszedł pomysł, ale zaczątki choroby, które poczułem w piątkowe popołudnie stały się doskonałym katalizatorem i pretekstem do ściągnięcia Diablo 3 Starter Edition. Oglądając ten ekran…

…miałem dość poważne obawy. No niby jestem już dojrzały i dorosły, ale co jeśli mnie wciągnie? Co z moimi planami na najbliższe dni, tygodnie i miesiące? W końcu udało mi się przekonać samego siebie, że odrobina bezmózgiej rozrywki z rzadka też nie zaszkodzi. W dodatku dawno jestem już na tyle silny, by odmawiać sobie różnych, ekhm, przyjemności.

Ściągnęło się, zainstalowałem, stworzyłem postać: kobietę-mnicha o wdzięcznym imieniu Terpsychora. Odpalam, gram. Ładne to, efektowne, klimatyczne, wciągające. Minęły trzy godziny, idę spać. Budzę się rano, włączam i (odgłos werbli)… nie, nie będzie powtórki z rozrywki. Nie stracę następnych kilku miesięcy z życia. Po piętnastu minutach wyszedłem z gry i ją odinstalowałem.

Chciałbym sobie pochlebić, że jestem już zbyt dojrzały, że moje życie „w realu” jest od dawna na tyle ciekawe i pełne nowych wrażeń, że nie muszę szukać dodatkowych podniet powodowanych znalezieniem runicznego miecza, albo zabiciem kowala z piekielnej kuźni (to, wstyd przyznać, cytaty). Oczywiście, że jestem dojrzały i mam ciekawe życie, ale prawda jest też taka, że gra jest zwyczajnie słaba.

Przede wszystkim do bólu uproszczona. Nie da się popełnić żadnego błędu przy rozwijaniu postaci, złoto zbiera się samo, twój ludzik może przenieść chyba ze 40 zbroi na raz. Walka też dzieje się za gracza, wszystko miga, wybucha, bryzga ogniem i błyskawicami. Wygląda super, ale człowiek zadaje sobie pytanie „jak ja ich właściwie załatwiłem, i to tak efektownie?”. Coś jak combos Eddym Gordo w Tekkenie 3. Każdy trzylatek z powodzeniem by sobie poradził.

Z resztą, najważniejsze, że mnie nie wciągnęło! A może dziś wieczorem spróbuję inną postacią…

 

antykruchość w życiu i w biznesie